SIMPLE MINDS
Big Music
2014





Zawsze miałem kłopot z docenieniem Simple Minds. Niby to jeden z najpopularniejszych brytyjskich zespołów nurtu new romantic, ale kto dzisiaj wymieni jakieś pamiętne jego przeboje? Może poza Don’t You (Forget About Me), ale to też tak na siłę. Panowie grali, grali, i niewiele po nich zostało. Grają zresztą nadal, chociaż mało kto o tym wie. Już nie wydają płyt co roku (jak w latach 80.), a od premiery Graffiti Soul w 2009 roku minął kawał czasu. Akurat tyle, by bez pośpiechu przygotować całkiem zgrabny krążek, którego dobrze się słucha, ale który znów nie zostawi po sobie żadnego hitu. Taki urok tej szkockiej kapeli.
Nostalgia i melancholia – takie dwa słowa charakteryzują Big Music. Dyskutowałbym, czy to rzeczywiście wielka muzyka, ale wielbiciele klimatów sprzed 3 dekad odnajdą się tutaj znakomicie, a Simple Minds dawno nie brzmieli tak dobrze i wbrew pozorom świeżo (choć na starą modłę). Pulsujący rytm (Blindfolded), wszechobecne syntezatory (Honest Town), nośne refreny (Midnight Walking) i typowy „ejtisowy” klimat robią swoje. To nie są oczywiste przeboje, takie granie zwykło się określać dziwacznym mianem „inteligentny pop”. Po prostu nie ma tu ukłonu w stronę muzyki banalnie prostej (może poza lekko tandetnym i nijakim numerem tytułowym). Z drugiej strony można się sprzeczać, czy to dobrze (odrobina kiczu była charakterystyczną cechą lat 80.), bo po kilku petardach na stracie krążka z czasem robi się trochę nudnawo. Za mało tu wyrazistych kawałków lecz mimo wszystko zostajemy z dobrym wrażeniem, bo pod koniec albumu forma wraca i jest całkiem nieźle (Kill Or Cure, Broken Glass Park i najlepszy w zestawie, finałowy Spirited Away). To chyba najlepszy krążek Szkotów od 20 lat. Oldboye dowodzą, że gitarowy rock ma się całkiem dobrze. Nawet jeśli niewiele z tego można zanucić, to brawo za brzmienie i spójny klimat nagrań. Płyta idealna dla 40- i 50-latków, bo przywoła miłe wspomnienia, ale kto wie – może trafi też do wrażliwej młodzieży? Podobno w dzisiejszych czasach taka też istnieje.
We wzbogaconej o dodatkowy krążek wersji deluxe dostajemy jeszcze 6 utworów, w tym dwa covery – Riders On The Storm The Doors i Dancing Barefoot Patti Smith. Nie do końca trafione interpretacje, ale z pewnością muzyczna ciekawostka.