Eibar to niewielkie, 27-tysięczne baskijskie miasteczno, dla którego przyjazd Realu Madryt to wielkie święto. Lokalna drużyna całkiem zgrabnie, jak na swoje możliwości, radzi sobie w Primera División znajdując się w środkowej części tabeli. Mimo to mecz z ekipą Ancelottiego ze zrozumiałych względów określano jako spotkanie Dawida z Goliatem. I chociaż Królewscy grali dzisiaj wyjątkowo słabo, ich przewaga nie podlegała dyskusji. Niedoskonałości techniczne gospodarze nadrabiali ambicją i pressingiem na całym boisku, za co otrzymywali owacje od niemal 6-tysięczniej widowni (bo tyle osób mieści stadion Ipurua Municipal). Na skutek niefrasobliwości madryckiej obrony nawet mieli swoje szanse na strzelenie gola, jednak ta sztuka się nie udała. Zaskoczenia nie było, Real wygrał pewnie 4-0, lecz jakość jego gry pozostawiała wiele do życzenia. Taka gra na pół gwizdka może i wystarczyła na ligowego beniaminka, ale przykro było patrzeć na nieporadność Blancos w ataku pozycyjnym i liczne niedokładności przy kontrach. Powracający po kontuzji Carvajal gubił piłki, Isco za każdym razem robił kółko wstrzymując szybkość akcji, Benzema był cieniem samego siebie sprzed miesiąca, a sytuacje (jak ta z 63 minuty), gdy madrytczycy spod pola karnego przeciwnika cofali piłkę do Casillasa, nie należały do rzadkości. Oczywiście wynik cieszy, zaś o stylu więcej nie napiszę ani słowa.
Pierwszą bramkę w 23 minucie strzelił James, który był dzisiaj wyróżniającym się zawodnikiem, a świetną asystą popisał się Cristiano Ronaldo. Z kolei trafienie z 44 minuty to już majstersztyk Portugalczyka, który w dość kuriozalny sposób uderzył w samo okienko bramki Irurety. Dobrych sytuacji nie było wiele, zaś druga połowa była równie bezbarwna: nieporadne ataki gospodarzy i równie nieporadne kontry graczy z Madrytu. W 70 minucie padła kolejna bramka – walczący do końca James wystawił piłkę Benzemie, a Francuz nie miał żadnego problemu z umieszczeniem jej w siatce. W 82 minucie rzut wolny wykonywał Cristiano, piłkę ręką zatrzymał jeden z obrońców stojących w murze, a sędzia słusznie podyktował jedenastkę. Wykorzystał ją Ronaldo – to jego trafienie nr 20 w La Liga. Zawodnicy się dzisiaj zbytnio nie zmęczyli i mogą spokojnie czekać na środowy mecz Ligi Mistrzów z FC Basel.
Plus meczu: James