GODSMACK 1000hp

Godsmack 1000hp recenzjaGODSMACK
1000hp
2014

„Mocna, surowa i kopiąca dupska” – tak członkowie metalowej kapeli Godsmack opisywali swój szósty album. Najwyższa na niego pora, bowiem bostończycy ostatnio raczą nas swą nową muzyką regularnie co 4 lata. To niezbyt często, gdy kolejny krążek jest niemal identyczny jak poprzedni. Jedni brak progresu uznają za wadę, inni pochwalą grupę za konsekwentne trzymanie się raz obranej ścieżki. Jest w tym sporo prawdy, bo Godsmack gra prosty heavy metal z elementami grunge’u i tu nie ma co wiele wymyślać. Panowie łoją jak należy, młocą równo i nie potrzebują zmian, skoro to się sprawdza, a ich kolejne albumy lądują w czołówce zestawień sprzedaży w USA. Mnie jak dotąd najbardziej przekonał zadziorny debiut z 1998 roku, ale nie mogę też niczego zarzucić najnowszej propozycji. 1000hp to kawał solidnego, ciężkiego rocka. Nic tu się szczególnie nie wyróżnia i nie zapada w pamięć, ale całości słucha się całkiem przyjemnie. Jeśli tylko akceptujemy stylistykę Godsmack.
   HP to skrót od horse power, a 1000 koni mechanicznych to poważna moc. Tak właśnie pędzi tytułowy kawałek pilotujący wydawnictwo na singlu. Muzyka eksploduje niczym płonące auto na okładce albumu. Ale wcale nie cały czas jest tak samo. W Something Different, adekwatnie do tytułu, grupa prezentuje wygładzone, melodyjne oblicze (słychać tu nawet skrzypce!), mocno zwalnia też w finałowym Turning To Stone, jednak nie za to ludzie kochają Amerykanów. Reszta kompozycji jest bezkompromisowa, z zachowaniem charakterystycznych dla stylu grupy elementów. Mamy więc kapitalne riffy, mocarne solówki, a Sully Erna śpiewa w stylu Jamesa Hetfielda. Moimi faworytami są Nothing Comes Easy (zaczyna się od przesteru, potem wchodzi melodia niczym w kapitalnym Orion z niesmiertelnej płyty Master Of Puppets Metalliki) z kapitalną pracą perkusisty oraz najdłuższy w zestawie (choć zaledwie 6-minutowy), pełen zmian tempa i nieco alternatywny Generation Day. Dalsze wymienianie nie ma sensu, bo każdy wybierze inaczej, a, jak wspomniałem wcześniej, jest równo i dobrze. Raz lepiej, raz gorzej, ale Godsmack to solidna kapela i nie schodzi poniżej pewnego poziomu. Całkiem wysokiego poziomu. Rewelacji nie ma, ale mam wrażenie, że jest mimo wszystko lepiej niż na The Oracle 4 lata temu. Ode mnie mocne, pewne 3 gwiazdki i ani jednej więcej.

Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: