
Kibiców Blancos najbardziej interesowały inne kwestie. Jak wypadną nowe nabytki Realu – Kroos i James, oraz jak wypadnie Casillas, którego reputacja została ostatnio moco nadszarpnięta. Iker nie zaliczył może wybitnych zawodów (niepewne wyjścia na przedpole), ale wyszedł z meczu obronną reką – nie miał wiele pracy, lecz raz uratował Real od utraty bramki po serii nonszalanckich zagrań obrońców. James wypadł nieźle jak na debiutującego 23-latka, ale średnio jak na najlepszego strzelca mundialu. Jeden świetny strzał wybroniony przez Bento i kilka niezłych dośrodkowań to trochę za mało jak na oczekiwania wobec zawodnika, który kosztował niemal tyle co Bale czy Cristiano. Jednak to dopiero pierwszy mecz i trzeba dać Kolumbijczykowi trochę czasu. Z kolei Kroos był obok CR7 najlepszym graczem Królewskich. Grał tak, jakby w Realu występował od lat – był prawdziwym reżyserem poczynań madrytczyków. Uparcie kreowany na następcę Xabiego Alonso Illarramendi przez cały rok nie rozegrał takiego spotkania, jak Kroos w swoim debiucie. Wygląda na to, że pozyskanie Niemca to wyjątkowo udany transfer.
Czy dzisiejszy mecz pokazał, na co stać Real AD2014/2015? Z pewnością nie. Sevilla nie zmusiła madrytczyków do maksymalnego wysiłku, z pewnością trudniejszy będzie dwumecz z mocno „przemeblowanym” Atlético o Superpuchar Hiszpanii za tydzień. Wtedy będziemy wiedzieć więcej. Jest jednak spora szansa, że początek sezonu nie będzie tak koszmarny jak rok temu. A już w sobotę będzie wyjątkowa okazja sprawdzić formę Królewskich w meczu z Fiorentiną na Stadionie Narodowym w Warszawie!