1/4 finału: HOLANDIA – KOSTARYKA 0-0 rzuty karne 4-3
Mechaniczna Pomarańcza ewidentnie się zacięła. Swoje szanse mieli wprawdzie van Persie i Robben, lecz ich strzały bronił świetnie dysponowany Keylor Navas (kto wie, czy nie najlepszy golkiper turnieju), bądź na przeszkodzie stawał słupek i poprzeczka, jak przy uderzeniach Sneijdera. Jednak dobrych sytuacji nie było wiele, a od Holendrów wypada oczekiwać więcej. Zwłaszcza w świetle tego, co zaprezentowali w meczach grupowych. Po 120 minutach zabrakło rozstrzygnięcia i konieczna była seria rzutów karnych – trzecia w turnieju i pierwsza w ćwierćfinałach. Tutaj Holendrzy wykazali swą wyższość i ostatecznie udało im się awansować do półfinału (Tim Krul obronił 2 strzały), ale przedtem najedli się sporo strachu. Aby w półfinale pokonać Argentynę, potrzebują znacznie lepszej gry.
Znamy już pełną czwórkę półfinalistów brazylijskiego mundialu: do niepewnej i bojaźliwej Brazylii, pozbawionej swojego największego gwiazdora oraz solidnych i zarazem nudnych Niemców, którzy zachwycili tylko w pierwszym meczu z Portugalią, dołączyła grająca oszczędnie i mało widowiskowo Argentyna oraz bezbarwna dzisiaj Holandia, która do meczu z Kostaryką sprawiała najlepsze wrażenie z całej czwórki. Trudno oprzeć się refleksji, że żadna z tych ekip nie porywa swą grą, a poziom ćwierćfinałów nie umywał się do tego, co oglądaliśmy wcześniej, zwłaszcza w fazie grupowej. Minimalizm półfinalistów aż kłuł w oczy i nie da się usprawiedliwiać tego faktem, że w turnieju trzeba oszczędzać siły. Trzeba, ale asprując do tytułu mistrza świata wypada pokazać chociaż trochę dobrej piłki. Ale takie jest życie – drużyny grające z polotem już odpadły, a zostali ci, którzy mieli zostać. W meczu Ameryka – Europa kolejny remis: w ćwierćfinałach było 4-4, teraz jest 2-2.
Oto pary półfinałowe:
BRAZYLIA – NIEMCY
HOLANDIA – ARGENTYNA