1/4 finału: FRANCJA – NIEMCY 0-1 (Hummels 13′)
W pierwszym ćwierćfinałowym meczu brazylijskiego mundialu oglądaliśmy europejski klasyk, w którym Niemcy bez większych problemów pokonali Francje 1-0 i awansowali do półfinału. Żadna z drużyn nie przekonała swą grą i trudno było odnieść wrażenie, że to ważny mecz mistrzostw świata, a nie towarzyskie spotkanie o pietruszkę. Słabe tempo, niemrawe ataki, nonszalanckie strzały i tylko jedna bramka zdobyta głową przez Matsa Hummelsa po stałym fragmencie gry – to krótki opis tego, czego byliśmy świadkami na słynnej Maracanie. Niemcy po zdobyciu prowadzenia grali spokojnie i bardzo konsekwentnie, nie pozwalali na zagrożenie pod własną bramką, ale też sami nie forsowali tempa i nie walczyli z poświęceniem o kolejne bramki. Z kolei Francja potwierdziła to, co wiedziałem od dawna i sugerowałem nieśmiało w poprzednich komentarzach – to bardzo przeciętna drużyna, która rozegrała tylko jeden świetny mecz: ze Szwajcarią. W pozostałych spotkaniach grała bezbarwnie, podobnie jak dzisiaj, z tą tylko różnicą, że Niemcy to wymagający przeciwnik, a nie chłopiec do bicia jak poprzedni rywale. Francja była tak słaba, że zawodnicy Löwa nawet nie musieli się specjalnie wysilać (toteż przykładowo marnowali swoje kolejne szanse na podwyższenie wyniku). Graczom Deschampsa brakowało determinacji, nie stwarzali klarownych sytuacji na zmianę rezultatu, a nawet gdy kończyli swe akcje strzałami, to uderzenia Benzemy i Matuidiego były żałosne i niegodne ćwierćfinału. Tak naprawdę obie ekipy zawiodły, bo widowisko było marne, ale Niemcy osiągnęli cel – jako pierwsza drużyna w historii mistrzostw zagrają w półfinale po raz czwarty z rzędu.