PETER MURPHY Lion

Peter Murphy Lion recenzja BauhausPETER MURPHY
Lion
2014

Lubię jego głos. Uwielbiałem go jeszcze w czasach, kiedy jako wokalista grupy Bauhaus bywał nazywany ojcem chrzestnym gotyckiego rocka. Latka lecą, Peter Murphy niedługo dobije 60-tki, ale głos mu się nie zmienił i czaruje jak wtedy. Tylko czasy inne, a i jego solowe dokonania mają się nijak do tych z zespołem, niemniej brytyjski wokalista zasługuje na szacunek. Tym bardziej, że powraca z całkiem przyjemnym albumem. Oczywiście na Lion nie znajdziemy takich hitów jak All Night Long czy Final Solution, tak poruszającej ballady jak The Never Man czy tak genialnej, klimatycznej kompozycji jak Jemal – to były lata 80., tuż po rozpadzie Bauhausu, głowa jeszcze była pełna pomysłów i dobrych melodii. Niemniej Peterowi w niektórych nowych utworach udało się przywołać tamten klimat i w ciągu zaledwie kilku dni nagrał jeden ze swoich najlepszych solowych krążków. Potężne brzmienie, pełne aranżacyjnych smaczków, to zasługa producenta Martina Glovera, basisty Killing Joke, jednak same kompozycje i świetny, wyrazisty wokal to już zasługa Petera. Zaczyna się od najlepszego kawałka – Hang Up to dynamiczny, ciężki, gotycki numer, niemal żywcem wyjęty z ostatnich płyt Bauhaus. Majstersztyk. W bardziej przebojowym I Am My Own Name jest niemal równie dobrze, zaś szybki Low Tar Stars to już prawdziwa jazda bez trzymanki. Potem jest już nieco słabiej, momentami wolno i lirycznie (tu wyróżnia się świetny numer Compression), trochę zbyt synthpopowo, czasami nieco zawile, jednak mroczny klimat nagrań jest utrzymany.
Nie mam złudzeń, że po ten album masowo sięgną młodzi ludzie i się nim zachwycą. Jak wspomniałem – nie te czasy, nie ta muzyka. Ale to bardzo przyzwoita płyta i jeśli kogoś zauroczy głos Petera Murphy’ego i mistyczny charakter jego utworów, polecam koniecznie sięgnąć po płyty zespołu Bauhaus.
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: