Brazylia 2014 Dzień 9 – Kostarykański szok i francuska demolka

Brazylia 2014 mundial mistrzostwa świataGrupa D: WŁOCHY – KOSTARYKA 0-1 (Ruiz 44′)
Grupa E: SZWAJCARIA – FRANCJA 2-5 (Džemaili 81′, Xhaka 87′ – Giroud 17′, Matuidi 18′, Valbuena 40′, Benzema 67′, Sissoko 73′)
Grupa E: HONDURAS – EKWADOR 1-2 (Costly 31′ – Valencia 34′, 65′)


To był chyba najciekawszy dzień tego fantastycznego mundialu, pełnego emocjonujcych spotkań, niespodziewanych wyników i dużej ilości strzelanych bramek (na razie średnia niemal 3/mecz). Najpierw Włosi podejmowali Kostarykę, pogromcę Urugwaju, i chociaż tamten Urugwaj i ten z wczorajszego spotkania z Anglikami to dwie kompletnie inne drużyny, to jednak wynik poszedł w świat. Wszyscy, którzy uznali go za przypadek, przecierali oczy ze zdumienia, gdy ekipa Jorge Luisa Pinto ograła wielkich Włochów i jako pierwsza wyszła z grupy śmierci, przy okazji odsyłając do domu Anglików. Awans Kostaryki to obok blamażu Hiszpanów największa niespodzianka turnieju. Nie ma znaczenia, że Włosi grali zawstydzająco źle i praktycznie nie stworzyli żadnej klarownej sytuacji – wygrana to zawsze wygrana. Włosi mieli szczęście, że przegrali tak nisko, bo sędzia nie odgwizdał ewidentnego rzutu karnego dla drużyny z Ameryki Środkowej. Ta druga bramka miałaby wielkie znaczenie dla… Urugwaju, któremu wtedy do awansu wystarczyłby remis z Włochami. Ponieważ nie padła, remis premiuje Włochów, a Urugwaj, jeśli chce grać dalej, będzie musiał wygrać. Anglia może już pakować manatki, bo z Kostaryką zagra o pietruszkę. Na pociechę fakt, że wraca w niezłym towarzystwie – samych mistrzów świata, bo do 13 lipca ten tytuł wciąż należy do Hiszpanii. Kraje z dwoma najlepszymi ligami piłkarskimi jadą do domu.
   Mecz Włochów z Kostaryką nie był zbyt pasjonujący – tam raczej wynik robił wrażenie. Zupełnie inaczej wyglądało spotkanie Francji ze Szwajcarią. Trójkolorowi mimo łatwego zwycięstwa w pierwszym meczu nie zachwycili stylem i nikt chyba nie oczekiwał, że wzniosą sie na absolutne wyżyny i rozegrają jedno z najlepszych spotkań w swojej historii. Wynik 5-2 jest trochę mylący, bo w piłkę dobrze grała właściwie jedna drużyna, a bramki dla Szwajcarów (notabene obie bardzo ładne) padły w samej końcówce, kiedy upojeni prowadzeniem 5-0 Francuzi trochę się rozluźnili i spuścili z tonu. Zawodnikom Deschampsa wychodziło praktycznie wszystko. Może poza rzutem karnym, który wywalczył, a potem zmarnował Benzema, ale napastnik Realu powetował to sobie bramką zdobytą po genialnym podaniu Pogby, a także notując 2 asysty. Można mu darować błąd przy golu Szwajcarów (stojąc w murze podskoczył i przepuścił piłkę pod nogami), bo ta nie miała wielkiego znaczenia. Francuzi mogli strzelić kilka bramek więcej, grali lekko i swobodnie, a obrona ich rywali była dziurawa jak przysłowiowy ser szwajcarski. Karim strzelił jeszcze kapitalną bramkę na 6-2 w ostatniej akcji, ale arbiter jej nie uznał, bo tuż przed strzałem… odgwizdał koniec meczu. To niepojęte, że można coś takiego zrobić – tylko wyjątkowy kretyn nie pozwala dokończyć akcji. W ten sposób Karima okradziono z drugiej już bramki (w poprzednim meczu jego gola zaliczono bramkarzowi Hondurasu) – powinien mieć na koncie 5 trafień (lub 6, gdyby lepiej strzelił z karnego), ma tylko 3, ale to i tak świetny wynik po zaledwie 2 meczach. Dlaczego nie gra tak skutecznie w Realu Madryt?
   Drugi mecz w tej grupie nie dostarczył niezapomnianych wrażeń. Honduras miał lekką przewagę i nawet uzyskał prowadzenie, ale Ekwador miał w składzie Ennera Valencię, który strzelił 2 gole i odprawił z kwitkiem graczy z Ameryki Środkowej. To jego trafienie nr 3 w brazylijskim Mundialu. Szanse Hondurasu są raczej iluzoryczne, jednak żadne ostateczne rozstrzygnięcia w tej grupie jeszcze nie zapadły.
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: