Brazylia 2014 Dzień 8 – Koncert Luisa Suáreza

Brazylia 2014 mundial mistrzostwa świataGrupa C: KOLUMBIA – WYBRZEŻE KOŚCI SŁONIOWEJ 2-1 (Rodríguez 64′, Quintero 70′ – Gervinho 73′)
Grupa C: JAPONIA – GRECJA 0-0
Grupa D: URUGWAJ – ANGLIA 2-1 (Suárez 39′, 85′ – Rooney 75′)


Zanim opowiem o daniu głównym dzisiejszego dnia, prześledźmy zmagania w grupie C. Najpierw Kolumbia podejmowała Wybrzeże Kości Słoniowej, czyli spotkały się dwie drużyny mające na swym koncie po 3 punkty, stąd delikatne badanie przeciwnika i ostrożna, zachowawcza gra w pierwszej połowie. Nieoczekiwanie w drugiej oglądaliśmy całkiem niezłe widowisko, w którym o jedną bramkę lepsi okazali się zawodnicy z Ameryki Południowej. Z kolei w meczu Japonii i Grecji, ekip z zerowym kontem punktowym walczących o pozostanie w turnieju, padł bezbramkowy remis. Spotkanie stało na poziomie niegodnym mistrzostw świata i wypada tylko mieć nadzieję, że żadna z tych żałosnych drużyn nie zagra dalej.
   Los nie rozdzielił sprawiedliwie uczestników do poszczególnych grup – jedni (jak Francja czy Argentyna) mają łatwo i nie muszą się specjalnie wysilać, by awansować; inni męczą się w grupach śmierci, gdzie każdy błąd sporo kosztuje. Tak właśnie jest w grupie D, gdzie naprzeciwko siebie stanęły  reprezentacje Urugwaju i Anglii, które przegrały swoje pierwsze mecze. To być albo nie być dla dwóch fantastycznych ekip. Porażka szanse awansu redukowała do minimum. Był to bez wątpienia najlepszy mecz tych mistrzostw, pełen wielkich emocji, rozgrywany w szybkim tempie, ze świetnymi okazjami po obu stronach. Anglicy optycznie przeważali, jednak brakowało im skuteczności. Ich strzały bronił dobrze dysponowany Fernando Muslera lub z pomocą przychodziło spojenie słupka z poprzeczką, jak przy główce Rooneya. Z kolei Urugwaj miał wreszcie w składzie swoją największą gwiazdę, powracającego po kontuzji Luisa Suáreza, najlepszego piłkarza globu w minionym sezonie. I był to powrót na miarę wielkości i umiejętności tego zawodnika. Strzelił 2 gole pozbawiając Anglików wszelkich złudzeń. Najpierw precyzyjną główką wykończył podanie Cavaniego, a gdy kwadrans przed końcem wyrównał Rooney, Suárez blysnął jeszcze raz. W 85 minucie huknął jak z armaty i było po meczu. Niezależnie od porażki Anglia zagrała świetny mecz i z taką grą awansowałaby z każdej innej grupy. Ale nie z grupy śmierci. Wszystko teraz w nogach Włochów. Jeśli pokonają Kostarykę, a potem Urugwaj – Anglicy jeszcze będą mieli szansę, jeśli wysoko wygrają swoje ostatnie spotkanie. Na razie rozegrali dwa i obydwa przegrali, a za dobre wrażenia nikt punktów nie przyznaje.
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: