WOLFMOTHER
New Crown
2014
Muszę przyznać, że po całkiem niezłym debiucie drugi krążek grającej psychodeliczny hard rock w stylu lat 70. Wolfmother naprawdę mnie zachwycił i z niecierpliwością czekałem na jego następcę. Długo to trwało, bo Australijczycy to kapela leniuszków, ale po 5 latach przerwy wreszcie wydali płytę nr 3. Pozornie wszystko jest jak należy – jest brudne brzmienie, psychodeliczne klimaty, sabbathowski ciężar czy ukłony w stronę punk-rocka, a jednak czegoś ewidentnie brakuje. Nie ma tu siły ani witalności Cosmic Egg, nie ma spójności charakterystycznej dla tamtego albumu, płyta sprawia wrażenie zrobionej na kolanie, niedbałej… Nie chodzi o czerpanie całymi garściami z klasyki rocka, bo w końcu po to mamy klasyków, by się na nich wzorować, nawet jak jest to tak ewidentne jak tutaj. Koszmarnie brzmiący Enemy Is In Your Mind i znakomity, chyba najlepszy w zestawie Heavy Weight to wierna kopia Black Sabbath, z kolei „I Ain’t Got No” mocno przywołuje Stonesów, i chyba nie muszę mówić którą piosenkę. Są jeszcze skojarzenia z Queen Of The Stone Age w otwierającym zestaw How Many Times czy punk rockiem a la Ramones w słabiutkim Feelings. Można tak dalej wymieniać, tylko po co? Melodie są marne, a muzyczny miszmasz zaserwowany na New Crown zupełnie nie przekonuje. Owszem, panowie dobrze grają, bo w końcu są świetnymi muzykami, ale samo przywoływanie ducha hard rocka lat 70. nie wystarczy. Do poziomu nagrań dostosowano ich brzmienie – ja rozumiem, że ma być garażowo, ale bez przesady. Dźwięk tak pływa, że momentami nie da się tego słuchać. Na szczęście nie w każdym utworze. Na płycie można oczywiście znaleźć naprawdę niezłe kawałki, jak choćby kompozycja tytułowa New Crown czy Tall Ships – oba zalatujące starym, dobrym Sabbathem, lecz to nie ratuje całości. Album pojawił się nagle, bez szumnych zapowiedzi i podgrzewania atmosfery, jednak wygląda na to, że panowie… zanadto się pospieszyli. Brzmi to dziwnie, bo czekaliśmy 5 lat, a to moim zdaniem wystarczająco dużo czasu, by stworzyć coś znacznie ciekawszego. Szkoda.