PAUL RODGERS
Royal Sessions
2014





Paul Rodgers, jeden z bardziej charakterystycznych i klasycznych głosów rocka, legendarny wokalista Free i Bad Company, który przez moment starał się nawet robić za Freddiego występując i nagrywając z muzykami Queen, ostatnimi laty milczał. Nie licząc tego niepotrzebnego epizodu, od ostatniej solowej płyty artysty minęło 14 lat. To kawał czasu. Z tym większą przyjemnością sięgnąłem po jego nowy krążek Royal Sessions. Słowo „sessions” w tytule z góry determinuje zawartość – to nie będą nowe piosenki, a jakieś odkurzone hity sprzed lat. Nie do końca tak jest. Znajdziemy tu 10 (w wersji deluxe nawet 13) nagranych w Royal Studios w Memphis coverów starych, klasycznych piosenek bluesowych, rhythm&bluesowych i soulowych z lat 60., które inspirowały go w młodzieńczych latach. Kompozycje m.in. Alberta Kinga, Otisa Reddinga, Smokey Robinsona zyskały nową twarz, ale nie oczekujcie tu jakichś fajerwerków wokalnych czy muzycznych. Klasyka trochę inaczej, zaśpiewana przyzwoicie i z feelingiem, jednak to muzyka tak odległa od dzisiejszych czasów, że nie mam wątpliwości, po co powstała i dla kogo. Nie chodzi o komercyjny sukces (Rodgers przeznaczył zyski ze sprzedaży na Stax Music Academy) lecz przypomnienie ludziom ważnych amerykańskich utworów i oddanie hołdu ich twórcom. Szczerze mówiąc trochę się wynudziłem przy tej muzyce, bo sporo nagrań raczej nie wytrzymało próby czasu i żadna nowa interpretacja im nie pomoże, jednak są tu świetne momenty i dla nich warto sięgnąć po tę płytę. Na pewno otwierający całość utwór Isaaca Hayesa I Thank You oraz Born Under A Bad Sign Williama Bella (kto nie przerabiał tego kawałka?). Szczególnie urzekają dwie kompozycje – 7-minutowa, wolna i dostojna wersja Walk On By Burta Bacharacha i świetna interpretacja hitu I Can’t Stand The Rain (śpiewała to m.in. Tina Turner oraz w erze disco grupa Eruption). Szkoda tylko, że cała reszta nie jest tak dobra jak te 2 numery.
Royal Sessions to głównie płyta dla fanów Paula Rodgersa oraz miłośników starych, klasycznych utworów bluesowych i soulowych. Ci na pewno nie będą zawiedzeni interpretacjami artysty, którego głos brzmi równie dobrze, jak 40 lat wcześniej. Pozostali mogą spróbować dać tej muzyce szansę, bo nigdy nie wiadomo….
Royal Sessions to głównie płyta dla fanów Paula Rodgersa oraz miłośników starych, klasycznych utworów bluesowych i soulowych. Ci na pewno nie będą zawiedzeni interpretacjami artysty, którego głos brzmi równie dobrze, jak 40 lat wcześniej. Pozostali mogą spróbować dać tej muzyce szansę, bo nigdy nie wiadomo….