
Jeśli mimo imponujących ostatnio wyników (w 2014 roku 13 wygranych i jeden remis w Bilbao) ktoś miał jakiekolwiek wątpliwości dotyczące obecnej formy Realu (sam wielokrotnie narzekałem na słaby styl i wolne tempo gry), dzisiaj musiał być w pełni usatysfakcjonowany postawą drużyny. Królewscy rozegrali najlepsze spotkanie w tym sezonie i dosłownie zmiażdżyli rywala. Kontrolowali spotkanie, grali szybko i pomysłowo, stosowali tiki-takę i nieszablonowe zagrania. Było to spotkanie kompletne, w którym rywal nie miał nic do powiedzenia nie dlatego, że był słaby – to Real był tak dobry. Schalke próbowało atakować, w środku pola nawet prezentując całkiem niezłą piłkę, ale nie było w stanie podejść pod bramkę. Gdy to się już udało, na posterunku był fantastyczny Iker Casillas, który w 14 minucie sobie tylko znanym sposobem wybronił strzał Draxlera z 3 metrów. To z pewnością interwencja sezonu i jedna z najlepszych parad w karierze Ikera. Ale wtedy było już 1-0 po chwilę wcześniej zdobytym golu Benzemy. Wyjątkowo dziś aktywny Francuz wykazał się przytmnością po efektownym zagraniu piętą Cristiano do Bale’a – piłkę odbił obrońca, a Benzema skorzystał z prezentu. W 21 minucie Karim świetnie odegrał do Walijczyka, a ten zdobył prawdziwe golazo. W nieprawdopodobny sposób wymanewrował obrońców i bardzo precyzyjnie uderzył. Kolejne minuty to następne okazje Los Blancos: Cristiano Ronaldo trafił w słupek, zaś Benzema minimalnie chybił. Przyjemnie było patrzeć na grę Realu.
Po przerwie ataki madrytczyków nie ustawały. W 52 minucie swojego gola zdobył CR7, a potem wszystko zaczęło się od nowa. W 57 minucie ponownie strzelił Benzema po wyśmienitej akcji dwójkowej i zagraniu piętą Ronaldo, a w 69 minucie gol Bale’a, przy którym asystą popisał się Sergio Ramos. Po katastrofalnie grającym zawodniku z końca 2013 roku nie ma już śladu – Ramos jest pewny w obronie i przydaje się czasem w akcjach ofensywnych. Efektowna manita na Veltins Arena wybiła gospodarzy z rytmu. Nie nadążali za akcjami Realu, sprawiali wrażenie boksera po ciężkim nokaucie. Popełniali błędy, a jeden z nich w samej końcówce wykorzystał Cristiano Ronaldo, zdobywając swojego 2 gola (nie mógł być gorszy od kolegów!), a było to już 11 trafienie w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. Do rekordu Altafiniego (1965/66) i Messiego (2011/12) brakuje tylko 3 goli.
W doliczonym czasie gry strzał życia zaprezentował Huntelaar, grający w Schalke były zawodnik Realu. Uderzona precyzyjnie piłka wpadła w samo okienko bramki Casillasa, dając krótką chwilę radości licznie zgromadzonym kibicom. Ten gol zakończył rekordową passę bramkarza – Iker Casillas nie puścił gola przez 952 minuty, co od dzisiaj jest nowym klubowym rekordem. To nie był koniec emocji – niewiele brakowało, by chwilę później padl gol nr 7 dla Realu. Wynik już nie uległ zmianie – Real rozgromił rywala 6-1 i rozgrywany tuż przed arcyważnym El Clásico rewanż na Bernabéu pozostaje czystą formalnością. Dzisiaj wszyscy zawodnicy zasłużyli na słowa uznania, zaś ofensywne trio BBC pokazało swą siłę. Świetnie zagrał powracający z trzymeczowej banicji Cristiano Ronaldo (2 bramki i 2 asysty), swój najlepszy od dawna występ zaliczył Benzema, zaś Bale wreszcie zagrał na miarę oczekiwań i swojego talentu. Teraz krótki odpoczynek przed wizytą na Vicente Calderón, gdzie w niedzielę koniecznie trzeba wygrać i utrzymać tak ciężko wywalczone przodownictwo w tabeli Primera División.