SCHALKE-REAL 1-6 Koncert w Gelsenkirchen

Schalke Real Madryt 1-6 Liga Mistrzów   Na 8 spotkań 1/8 finału Ligi Mistrzów aż 6 wygrali goście! To sytuacja bez precedensu, aby tak zneutralizować atut własnego boiska, nawet jeśli gośćmi byli zwycięzcy poszczególnych grup czyli faworyci dwumeczu. Wyłamały się tylko ratująca honor angielskiej piłki Chelsea (remis 1-1 z Galatasaray w Stambule) i zupełnie bezbarwny w tym roku Manchester United, który uległ w Grecji Olympiakosowi 0-2. Pozostałe drużyny solidarnie wygrały, praktycznie rozstrzygając losy rywalizacji. Najlepsze wrażenie wywarły drużyny niemieckie – Bayern gładko i w pięknym stylu ograł Arsenal w Londynie 2-0, zaś Borussia Dortmund wbiła 4 gole Zenitowi w Petersburgu wygrywając 4-2 (dwa gole Roberta Lewandowskiego). Dobrze zaprezentował się PSG wygrywając w Leverkusen 4-0, nie zawiodły też drużyny hiszpańskie: Bracelona ograła Manchester City 2-0, zaś Atlético wygrało 1-0 z Milanem. Na deser pozostał Real Madryt, który pojechał do Gelsenkirchen na mecz z Schalke, czwartą drużyną ligi niemieckiej. Pojechał przełamać niechlubną passę – na 25 spotkań w Niemczech wygrał tylko jedno, i to dawno temu!
Jeśli mimo imponujących ostatnio wyników (w 2014 roku 13 wygranych i jeden remis w Bilbao) ktoś miał jakiekolwiek wątpliwości dotyczące obecnej formy Realu (sam wielokrotnie narzekałem na słaby styl i wolne tempo gry), dzisiaj musiał być w pełni usatysfakcjonowany postawą drużyny. Królewscy rozegrali najlepsze spotkanie w tym sezonie i dosłownie zmiażdżyli rywala. Kontrolowali spotkanie, grali szybko i pomysłowo, stosowali tiki-takę i nieszablonowe zagrania. Było to spotkanie kompletne, w którym rywal nie miał nic do powiedzenia nie dlatego, że był słaby – to Real był tak dobry. Schalke próbowało atakować, w środku pola nawet prezentując całkiem niezłą piłkę, ale nie było w stanie podejść pod bramkę. Gdy to się już udało, na posterunku był fantastyczny Iker Casillas, który w 14 minucie sobie tylko znanym sposobem wybronił strzał Draxlera z 3 metrów. To z pewnością interwencja sezonu i jedna z najlepszych parad w karierze Ikera. Ale wtedy było już 1-0 po chwilę wcześniej zdobytym golu Benzemy. Wyjątkowo dziś aktywny Francuz wykazał się przytmnością po efektownym zagraniu piętą Cristiano do Bale’a – piłkę odbił obrońca, a Benzema skorzystał z prezentu. W 21 minucie Karim świetnie odegrał do Walijczyka, a ten zdobył prawdziwe golazo. W nieprawdopodobny sposób wymanewrował obrońców i bardzo precyzyjnie uderzył. Kolejne minuty to następne okazje Los Blancos: Cristiano Ronaldo trafił w słupek, zaś Benzema minimalnie chybił. Przyjemnie było patrzeć na grę Realu.
Po przerwie ataki madrytczyków nie ustawały. W 52 minucie swojego gola zdobył CR7, a potem wszystko zaczęło się od nowa. W 57 minucie ponownie strzelił Benzema po wyśmienitej akcji dwójkowej i zagraniu piętą Ronaldo, a w 69 minucie gol Bale’a, przy którym asystą popisał się Sergio Ramos. Po katastrofalnie grającym zawodniku z końca 2013 roku nie ma już śladu – Ramos jest pewny w obronie i przydaje się czasem w akcjach ofensywnych. Efektowna manita na Veltins Arena wybiła gospodarzy z rytmu. Nie nadążali za akcjami Realu, sprawiali wrażenie boksera po ciężkim nokaucie. Popełniali błędy, a jeden z nich w samej końcówce wykorzystał Cristiano Ronaldo, zdobywając swojego 2 gola (nie mógł być gorszy od kolegów!), a było to już 11 trafienie w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. Do rekordu Altafiniego (1965/66) i Messiego (2011/12) brakuje tylko 3 goli.
W doliczonym czasie gry strzał życia zaprezentował Huntelaar, grający w Schalke były zawodnik Realu. Uderzona precyzyjnie piłka wpadła w samo okienko bramki Casillasa, dając krótką chwilę radości licznie zgromadzonym kibicom. Ten gol zakończył rekordową passę bramkarza – Iker Casillas nie puścił gola przez 952 minuty, co od dzisiaj jest nowym klubowym rekordem. To nie był koniec emocji – niewiele brakowało, by chwilę później padl gol nr 7 dla Realu. Wynik już nie uległ zmianie – Real rozgromił rywala 6-1 i rozgrywany tuż przed arcyważnym El Clásico rewanż na Bernabéu pozostaje czystą formalnością. Dzisiaj wszyscy zawodnicy zasłużyli na słowa uznania, zaś ofensywne trio BBC pokazało swą siłę. Świetnie zagrał powracający z trzymeczowej banicji Cristiano Ronaldo (2 bramki i 2 asysty), swój najlepszy od dawna występ zaliczył Benzema, zaś Bale wreszcie zagrał na miarę oczekiwań i swojego talentu. Teraz krótki odpoczynek przed wizytą na Vicente Calderón, gdzie w niedzielę koniecznie trzeba wygrać i utrzymać tak ciężko wywalczone przodownictwo w tabeli Primera División.
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: