ATLETICO-REAL 0-2 Real w finale Pucharu Króla

Atletico Real Madryt 0-2 półfinał Copa Rey   Po efektownym 3-0 u siebie rewanżowy mecz półfinału Pucharu Króla na Vicente Calderón miał być dla Królewskich dopełnieniem formalności. Trudno było uwierzyć, że Atlético bez pauzującego za kartki Diego Costy i kontuzjowanego Davida Villi będzie w stanie strzelić Realowi 3 bramki. Ale kto mógł przewidzieć, że mecz praktycznie będzie rozstrzygnięty, zanim na dobre się rozpoczął? Już pierwszy atak Cristiano Ronaldo zakończył się faulem w polu karnym i w 7 minucie Portugalczyk strzelił 1 gola z 11-tki. Gospodarze odpowiedzieli uderzeniem w słupek, ale kilka minut później podcięty został Bale, a kolejny rzut karny ponownie wykorzystał CR7. Po kwadransie było praktycznie po meczu. Królewscy grali w dziada i nie kwapili się z kolejnymi atakami, zaś zawodnicy Simeone byli bezradni. Ewidentnie uszło z nich powietrze. Przez następne 75 minut oglądaliśmy więc wyjątkowo nudne zawody bez groźnych sytuacji podbramkowych.
   Z drugiej połowy warto odnotować sytuację z 72 minuty, kiedy piłkę jak na patelni kilka metrów przed bramką otrzymał Arbeloa, ale zamiast strzelać zaczął ją sobie ustawiać i zmarnował klarowną okazję. Minutę później nie popisał się Cristiano, który zamiast wypuścić idealnie wychodzącego Bale’a, wstrzymał akcję i zaprzepaścił szansę na 3 bramkę. Z drugiej strony mieliśmy tylko jeden dobry strzał Sosy w 85 minucie, który efektownie wybronił Casillas, przedłużając swój rekord czystego konta o kolejne 90 minut. Licznik zatrzymał się na liczbie 862 minut. Teraz czeka bramkarza trudny pojedynek z Schalke w Lidze Mistrzów, gdzie o zachowanie czystego konta będzie nieco trudniej. Jednak Real jest pierwszą w historii Copa del Rey drużyną, która w drodze finału nie straciła gola. Tym większe brawa należą się obrońcom.
   Real pewnie awansował do finału Pucharu Króla zaliczając 24 mecz z rzędu bez porażki i pokazując dobitnie, kto rządzi w Madrycie. Oby udało się powtórzyć podobny wynik za 3 tygodnie w lidze hiszpańskiej. Byliśmy dzisiaj świadkami nudnego spotkania, w którym Real nie pokazał porywającej gry, ale pewnie dominował od pierwszej do ostatniej minuty. Zważywszy na trudy sezonu, taka treningowa i spokojna gra była całkowicie usprawiedliwiona.
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: