NASHVILLE PUSSY Up The Dosage

Nashville Pussy Up Dosage recenzjaNASHVILLE PUSSY
Up The Dosage
2014
altaltaltaltalt

Amerykanie z Nashville Pussy debiutowali 16 lat temu krótkimi, punkowymi kawałkami, by z czasem wzbogacić nagrania elementami rock’n’rolla i hard rocka. W efekcie twórczość zespołu powinna zadowolić zarówno miłośników AC/DC (w końcu piorun na okładce do czegoś zobowiązuje), jak i Clash czy Motörhead. Jest dynamicznie, ostro i surowo, zarazem melodyjnie i przebojowo (w rockowym znaczeniu). Poprzedni krążek kapeli mnie nie zachwycił (delikatnie mówiąc), tym bardziej więc spieszę donieść, że na Up The Dosage jest znacznie lepiej. Przede wszystkim słychać tu dużo pozytywnej energii – muzycy świetnie się bawili w studio, zagrali na totalnym luzie i tę radość słychać w nowych utworach. Mamy więc 49-sekundowy punkowy żarcik The South’s Too Fat to Rise Again, zaśpiewany przez gitarzystkę Ruyter Suys, mamy echa stoner rocka i nieco sabbathowski klimat w Before the Drugs Wear Off oraz rock’n’rollowe granie w White And Cloud czy Beginning Of The End, są naleciałości australijskich klasyków w Hooray For Cocaine, Hooray For TennesseePillbilly Blues oraz typowe country w zupełnie tu zbędnym Spent. Jest jeszcze przebojowy Rub It To Death z niezłą solówką i świetny numer tytułowy, zaś na sam koniec dowiadujemy się, że pussy wcale nie jest nieprzyzwoitym słowem. Ostre teksty zawsze towarzyszyły muzyce kwartetu z Atlanty, nie inaczej jest teraz.
   Nashville Pussy AD 2014 nie jest może oryginalną kapelą, ale to w niczym nie przeszkadza. Dwaj panowie plus dwie panie grają przyzwoitą, ostrą i niezwykle energetyczną muzykę rockową w klimatach starych klasyków, a całości dopełnia Blaine Cartwright i jego charyzmatyczny, mocny wokal. Up The Dosage nie jest płytą wybitną, jednak dostarcza sporo fajdy i wprawia w dobry humor. Mnie to wystarcza.
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: