OSASUNA-REAL 0-2 Dopełnienie formalności

Osasuna Real Madryt 0-2 Puchar Króla Copa Rey   W rewanżowym meczu 1/8 finału Pucharu Króla Real Madryt dopełnił formalności – wygrał z Osasuną 2-0 i awansował do ćwierćfinału, w którym zmierzy się z Espanyolem już w przyszłym tygodniu. Mecz był tak samo słaby, jak pierwsze starcie tych drużyn i w zasadzie nie bardzo jest o czym pisać. Gospodarze się starali, nacierali, grali dość szybko i składnie, lecz ich akcjom brakowało wykończenia, a dobrze zorganizowana obrona Królewskich radziła sobie bez zarzutu (z wyjątkiem końcówki 1 połowy, kiedy gospodarze oddali 2 groźne strzały). Pełna kontrola nad spotkaniem, którego wynik ani przez moment nie był zagrożony, wcale nie oznacza, że Real stworzył wielkie widowisko. Gra była rwana, podania niedokładne, tempo średnie – czyli nic nowego. Powoli przywykam, że Real gra mało efektownie, i nie jest to wynik oszczędzania sił czy braku zaangażowania. Po prostu coś nie funkcjonuje, bo tej klasy zawodnicy powinni prezentować się znacznie lepiej, mieć pomysły na ataki, nie wybijać panicznie piłek z własnego pola karnego, itd. O celności podań nawet nie wspomnę. Mimo tych niedostatków Blancos wygrali zasłużenie i zupełnie spokojnie. W lidze hiszpańskiej Osasuna stworzyła Realowi dużo więcej problemów i tylko szkoda, że nie można zamienić tych wyników.
   Pierwsze 20 minut to przewaga gospodarzy. Niewiele z niej wynikało, ale Real nie potrafił oddac nawet jednego strzału. Wstyd i żenada. Potem rzut wolny z 25 metrów i pozornie niegroźny strzał Cristiano Ronaldo w sam środek bramki. A jednak bramkarz gospodarzy w sobie tylko wiadomy sposób puścił gola. Od tego momentu Osasuna zwolniła, a goście nadal grali swoje – czyli niewiele z przodu i nieźle z tyłu. Cristiano miał jeszcze jedną okazję ale tym razem Fernández był na posterunku. Potem dobry moment gospodarzy, strzał w słupek, a druga połowa już zupełnie pod dyktando Realu, tylko że nadal niewiele z tego wynikało. Wprawdzie słaby i mało przydatny Ángel Di María strzelił w 56 minucie 2 gola, ale jedynie wykończył znakomity rajd i podanie Jeségo. To była jedyna godna zapamiętania akcja meczu, jedyna godna Realu. Cała reszta nie jest warta opisywania. Isco bez formy, Bale bez formy, Di María to jeździec bez głowy – nadal jest nad czym pracować, bo wkraczamy w decydującą część sezonu i nie ma miejsca na błędy. Najważniejsze, że Blancos wygrali – może bez polotu, ale jednak to koleny mecz na zero z tyłu. Trzeba wspomnieć, że Real kończył w 9-tkę – 10 minut przed końcem za 2 żółtą kartkę po idiotycznym faulu wyleciał wracający po kontuzji Coentr?o, a kilka minut później po zderzeniu z przeciwnikiem boisko z podbitym okiem opuścił Morata. Mimo to wynik się nie zmienił.
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: