SILENT FORCE Rising From Ashes

Silent Force Rising From Ashes recenzjaSILENT FORCE
Rising From Ashes
2013

Po 2 nieźle przyjętych albumach nemieccy powermetalowcy z Silent Force zafundowali sobie (i słuchaczom) niemal 7-letnią przerwę. Ten ryzykowny krok był niezbędny do uporządkowania spraw w zespole. Albumem zatytułowanym przewrotnie Powstanie z prochów powrócili w nieco zmienionym składzie i z nową energią. Na szczęście nie wpłynęło to znacząco na muzykę kapeli. Nowy krążek jest pełen niezłych riffów i przebojowych melodii utrzymanych raczej w średnim tempie, które mogą się podobać. Słychać echa Rainbow czy Voodoo Circle – nic dziwnego, w końcu na gitarze wywija Alex Beyrodt, a jak gra wystarczy posłuchać 2 części Turn Me Loose i wszystko jasne. Hitowy potencjał mają prosty i rytmiczny You Gotta Kick It oarz dynamiczny Born To Be A Fighter. To moje ulubione kawałki, w pozostałych bywa różnie – są niezłe momenty, ale całość nie porywa. Zabrakło nieco prawdziwego ognia (jest tylko jedna petarda na samym początku) albo wyrazistości – melodie są prościutkie i dość miałkie, jednak pewien poziom jest utrzymany. Dobre gitary i charyzmatyczny wokalista Micheal Bormann robią swoje. Ten album nie namiesza w zestawieniach płyt roku ale miłosników melodyjnego power metalu powinien zadowolić.
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: