Dużo pisano o słabej postawie Królewskich w pierwszym meczu 1/16 Pucharu Króla z trzecioligową X?tivą. Wstydliwy remis nie mógł się powtórzyć na Bernabéu, gdzie gospodarze rzadko są gościnni i zwykli odprawiać przyjezdnych z bagażem kilku bramek. Oczekiwano prawdziwej goleady, która zmaże złe wrażenie sprzed 2 tygodni. Nic takiego nie nastąpiło. Real ponownie w odmłodzonym składzie (bez Marcelo, Alonso, Benzemy, Cristiano, Bale’a i Ramosa – to akurat wzmocnienie) wygrał 2-0, strzelając jedną bramkę z gry, drugą z rzutu karnego (notabene o mały włos nie zmarnowanego przez słabego Di Maríę). To wszystko, na co było stać najlepszą drużynę świata konfrontacji z przeciętniakiem grającym dwie klasy niżej. Owszem, skład był mocno rezerwowy, ale co z tego? Gdzie mają zabłysnąć wychowankowie, jeśli nie w takich spotkaniach? Prezentowali się słabo, nie potrafili stwarzać groźnych sytuacji i jedynie, co udowodnili, to że nie zasługują na grę w pierwszym składzie. Niezły był tylko Jesé (asysta przy bramce Illarramendiego). Zawiódł Casemiro, a Morata grał, jakby był z III, a nie z I ligi. Nie chcę tego komentować, bo mimo wygranej i kontroli nad meczem (w bramce zamiast Casillasa mógł stać jeden z ochraniarzy i wynik byłby identyczny) widowisko było żenujące. To już nie kwestia złej dyspozycji 1 czy 2 zawodników albo braku ambicji – to problem głębszy, bo nawet gdy pierwsi trzej z wymienonych nieobecnych weszli na boisko, gra Realu nadal była niepokojąco słaba. Jeśli drużyna z piłkarzami klasy Isco, Marcelo, Alonso, Di Maríi czy Benzemy nie potrafi stworzyć zagrożenia pod bramką trzecioligowca, to co będzie w walce z prawdziwym przeciwnikiem? Niedokładne podania, straty niegodne piłkarzy Primera Division, brak boiskowej inteligencji, wychodzenia na pozycję, nietuzinkowych zagrań – można by długo wymieniać, tylko co to zmieni? Wstyd, panowie, i tyle. Plan wykonany, Real awansował i w 1/8 trafi na Osasunę (której w lidze nie potrafił pokonać), ale przecież styl też się się liczy. Dzisiaj tego stylu nie było widać. Była kopanina niegodna królewskiego klubu, której po prostu nie dało się oglądać. Zresztą wynik mówi sam za siebie – 2 bramki strzelone w 2 meczach. Nawet grająca słabo (jak na siebie) Barcelona potrafiła bez większego wysiłku wbić trzecioligowej Cartagenie 7 goli. Bo tak to powinno wyglądać. 3-4 bramki w meczu z takim słabeuszem to minimum przyzwoitości. Jednak nie w Madrycie. A za 4 dni arcyważny mecz z Valencią….
Powiązane wpisy
15SIE2024
Mbappe trafia w debiucie i Real Madryt wygrywa Superpuchar w Warszawie
Mecz o Superpuchar, w którym zwycięzca Ligi Mistrzów Real Madryt grał z Atalantą, zwycięzcą Ligi Europy, miał w tym roku...
16LIP2024
Podsumowanie COPA AMERICA 2024
Zakończyła się kolejna edycja Copa América, czyli mistrzostw Ameryki Południowej, do którego czasem zapraszane są też inne...
16LIP2024
Hiszpania mistrzem Europy – podsumowanie EURO 2024
Przeszło całe EURO, a u mnie cisza? Cisza, bo piszę tu głównie o Realu Madryt, ale oczywiście nie wypada przemilczeć...
13CZE2024
REAL MADRYT Podsumowanie sezonu 2023/2024
"Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że w przyszłym roku panowie pokażą więcej ambicji i nie będą wybierać, w które dni...
04CZE2024
Transfer dekady – Kylian Mbappe w Realu Madryt
Stało się to, o czym wszyscy wiedzieli i mówili od dawna - Kylian Mbappé już oficjalnie jest zawodnikiem Realu Madryt. Przyszedł...