
O pierwszej połowie spotkania mogę napisać tylko tyle, że Juventus grał, a Real patrzył. Bramka wisiała na włosku, jednak gospodarze byli tego dnia wyjątkowo nieskuteczni. Pomógł im Varane, który w polu karnym sfaulował Pogbę, a jedenastkę wykorzystał Arturo Vidal. Po przerwie role się nieco odmieniły – Juve dalej nacierał, ale Królewscy wreszcie zaczęli grać w piłkę. W 52 minucie wyrównał Cristiano Ronaldo, zdobywając swoją 8 bramkę. Tym samym wyrównał strzelecki rekord rozgrywek grupowych Ligi Mistrzów, a do rozegrania ma jeszcze 2 spotkania. Kilka minut później w poprzeczkę uderzył Xabi Alonso, a zaraz potem pokazał się Bale, który mocnym strzałem wyprowadził Blancos na prowadzenie. Real kontrolował mecz i wszystko byłoby dobrze, gdyby nie… Varane. W prostej sytuacji nie upilnował Llorente i ten wyrównał. Młody Francuz miał wyraźnie zły dzień.
Nic się już nie zmieniło i w 15 meczu między Realem a Juventusem padł pierwszy remis, z którego obie strony były zadowolone. Królewscy zapewnili sobie pierwsze miejsce w grupie, a Juve ma tylko punkt straty do drużyn z Kopenhagi i Stambułu. Niewiele było dzisiaj wielkiej piłki w Turynie, jednak gospodarze oddali aż 14 celnych strzałów. Real w 3 kolejnym meczu stracił co najmniej 2 bramki (i sprokurował 5 rzut karny – w 2 ostatnich meczach ligowych były po 2 karne), lecz i tak niczym doświadczony bokser wypunktował rywala, zaś skuteczne tridente BBC odnotowało kolejny dobry występ. Bez fajerwerków, ale cel osiągnięty.
Udostępnij