KATIE MELUA Ketevan

Katie Melua Ketevan recenzjaKATIE MELUA
Ketevan
2013

Katie Melua należy do grona artystów, których albo należy zaakceptować w całości, albo odrzucić. Jest piękna, ma czarujący głos i nie sposób odmówić uroku jej piosenkom, lecz ponieważ wszystkie są takie same, trudno polubić jej albumy. To oczywiście zbytnie uogólnienie, ale nie bez powodu je przytoczyłem. Urodzona w Gruzji brytyjska piosenkarka zasłynęła 8 lat temu hitem Nine Million Bicycles, który wydawał się inny i świeży, głównie dzięki zmysłowemu wokalowi. Jednak potem była równia pochyła w dół. Nie dlatego, że Katie śpiewała gorzej. Po prostu śpiewała tak samo, a świat poszedł do przodu. Tak pozostało do dzisiaj, i pewnie nie zmieni się na kolejnych krążkach. Nadal będą ładne i zarazem usypiająco nudne.
   „Nie chciałam tylko śpiewać na tym albumie. Wróciłam do pisania, do wspomnień, do przeszłości, którą doskonale podsumowuje moje gruzińskie imię Ketevan”. Długo się zastanawiałem słuchając nowych piosenek Katie, co mam napisać o płycie, która wcale nie jest zła (bo ładne melodie, dobre aranżacje, ciepły głos, dojrzała muzyka, umiejętne łączenie bluesa, popu i klimatów smoothjazzowych, itd.), ale trudno nie zasnąć już w połowie jej słuchania. Podziwiam osoby potrafiące odróżnić poszczególne piosenki i pisać o nich. Ja nie potrafię. Wszystkie są melancholijne, optymistyczne, podobnie zaśpiewane, w efekcie czego album jest spójny i zadowoli fanów, ale co z resztą? To muzyka, która nie przeszkadza w tle, nie mąci nastroju i może się sączyć podczas wizyty gości, ale nie sposób się nią zachwycić. Te piosenki nie wywołują emocji, są jak smaczna potrawa, którą jemy dwudziesty raz z rzędu i mamy dosyć. Wtedy warto zrobić przerwę i sięgnąć po nią przy odpowiedniej okazji. Ketevan na jesienne wieczory jak znalazł. I do poduszki też.
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: