WHITE WIZZARD
The Devil’s Cut
2013
Moda na stare granie sprawia, że coraz więcej nowych zespołów rockowych kopiuje brzmienia lat 70. i 80. W przypadku amerykańskiego White Wizzard mamy do czynienia z wskrzeszaniem stylu wczesnego Iron Maiden i innych grup należących do nurtu NWOBHM (New Wave Of British Heavy Metal). Po całkiem udanym debiucie (Over The Top) i lekkim spadku formy na Flying Tigers, odmieniony kadrowo White Wizzard powraca z 3 albumem. Dwaj nowi gitarzyści plus nowy wokalista (Joseph Michael, kuzyn słynnego Ronniego Jamesa Dio) dodały kapeli dynamizmu i świeżości, których na poprzednim krążku ewidentnie brakowało. The Devil’s Cut to bez wątpienia najlepsza płyta w dorobku Amerykanów.
Melodyjne, przebojowe granie, z dużą ilością gitarowych popisów – tak w skrócie można opisać omawiany krążek. Już sama okładka kieruje słuchacza w odpowiednią stronę. Kiczowaty kolorowy obrazek z postacią stylizowaną na Eddiego Iron Maiden to jawny ukłon w stronę klasyków sprzed 3 dekad. Podobnie brzmi muzyka, lecz tutaj nie ma mowy o kiczu i tandecie. Melodie są dobre, utwory zadziorne i przebojowe, a dla miłośników mocnego rocka znajdą się kompozycje długie i rozbudowane. Na pierwszy plan wysuwa się znakomity, pełen zwrotów i zmian tempa 9-minutowy kawałek The Sun Also Rises. Uwagę zwraca też 7-minutowa ballada Steal Your Mind, która w miarę trwania rozpędza się do dynamicznej, finałowej kody. Pozostałe dłuższe numery Strike The Iron i Torpedo Of Truth to już rozpędzone speedmetalowe granie, zawsze jednak z odpowiednią dozą melodii i przebojowości. Tej ostatniej nie brakuje w krótszych energetycznych numerach, z Kings Of The Highway czy tytułowym The Devil’s Cut na czele. Może to nie jest to odkrywcze ani nowatorskie, ale trzeci krążek White Wizzard jest urozmaicony muzycznie i daje wiele frajdy podczas słuchania. Zwłaszcza ludziom mającym sentyment do rocka lat 80.
Melodyjne, przebojowe granie, z dużą ilością gitarowych popisów – tak w skrócie można opisać omawiany krążek. Już sama okładka kieruje słuchacza w odpowiednią stronę. Kiczowaty kolorowy obrazek z postacią stylizowaną na Eddiego Iron Maiden to jawny ukłon w stronę klasyków sprzed 3 dekad. Podobnie brzmi muzyka, lecz tutaj nie ma mowy o kiczu i tandecie. Melodie są dobre, utwory zadziorne i przebojowe, a dla miłośników mocnego rocka znajdą się kompozycje długie i rozbudowane. Na pierwszy plan wysuwa się znakomity, pełen zwrotów i zmian tempa 9-minutowy kawałek The Sun Also Rises. Uwagę zwraca też 7-minutowa ballada Steal Your Mind, która w miarę trwania rozpędza się do dynamicznej, finałowej kody. Pozostałe dłuższe numery Strike The Iron i Torpedo Of Truth to już rozpędzone speedmetalowe granie, zawsze jednak z odpowiednią dozą melodii i przebojowości. Tej ostatniej nie brakuje w krótszych energetycznych numerach, z Kings Of The Highway czy tytułowym The Devil’s Cut na czele. Może to nie jest to odkrywcze ani nowatorskie, ale trzeci krążek White Wizzard jest urozmaicony muzycznie i daje wiele frajdy podczas słuchania. Zwłaszcza ludziom mającym sentyment do rocka lat 80.