
Trener Fornalik mówiący wczoraj, że stwarzaliśmy sytuacje i drużyna zmierza w dobrym kierunku, sam się kompromituje, bo w futbolu nie o to chodzi. Możemy równie dobrze chwalić się, że wykonaliśmy kilka rzutów rożnych i byliśmy kilka razy na połowie przeciwnika. Jego drużyna grała wciąż w innym składzie i trudno mówić o jakiejś jasnej koncepcji i zbudowaniu jej podstaw (zwłaszcza w kulejącej obronie). To trochę niewdzięczny zawód, bo przecież grają piłkarze, ale odpowiada trener. To on bierze duże pieniądze za to, by wybrać odpowiednie klocki i właściwie je poukładać. Najgorsze eliminacje odnotowujemy w momencie, gdy polski piłkarz jest w gronie nominowanych do Złotej Piłki, a trójka Polaków grała w finale Ligi Mistrzów! Tego nigdy nie było. Jednak nie wystarczą 2 czy 3 gwiazdy – trzeba umieć stworzyć sprawną, rozumiejącą się drużynę. Wie to dobrze chociażby Ancelotti, który objął Real Madryt i jak na razie oblał egzamin. Piszę o tym wystarczająco często komentując mecze mojego ukochanego Realu. Włoch ma do dyspozycji wielkich piłkarzy, a pod jego wodzą grają jak ostatnie nogi. Mimo iż pracuje z nimi codziennie, a przecież selekcjoner drużyny narodowej nie ma takiego luksusu. Jednak Fornalik nie przegrał eliminacji w meczach z Anglią i Ukrainą. Przegrał je w spotkaniach ze słabeuszami, którzy dla nas okazali się zbyt silni. To wtedy graliśmy słabo i bezbarwnie. Tu znów analogia do Realu, który w ubiegłym sezonie przegrał mistrzostwo na boiskach małych klubów. Co z tego, że radził sobie z Barceloną i Atletico, skoro gubił punkty z outsiderami. Gdyby Polacy zagrali z Mołdawią i Czarnogórą tak, jak w pierwszej połowie 2 ostatnich meczów, mielibyśmy szanse na awans.
Temat mizerii polskiej piłki jest zbyt obszerny na krótki artykuł na blogu. Niestety przyzwyczajamy się do tej mizerii. Na horyzoncie nie widać wyjścia z kryzysu. Skoro Legia, która łatwo gromi ligowych rywali i w kraju nie ma sobie równych, przegrywa z 6 drużyną ligi cypryjskiej, to problem jest znacznie większy, niż na to wygląda. Czy zmiana trenera pomoże? Niekoniecznie. Nie chcę bronić zwolnionego z posady Fornalika, choć był człowiekiem znikąd, nie miał doświadczenia i trudno było oczekiwać cudu. Od poprzednika był lepszy w dwóch kwestiach – nie bał się eksperymentować i dokonywać zmian, i umiał się kulturalnie wypowiadać, w przeciwieństwie do buca Smudy. Jednak trenera bronią wyniki, a wyniki miał kiepskie. Jego następca będzie jednak bazował na tych samych piłkarzach. Czy potrafi lepiej ich poukładać? Miejmy nadzieję, bo kibic zawsze ma nadzieję i wierzy w swój zespół. Czy potrafi sprawić, by Lewandowski i Blaszczykowski grali w reprezentacji tak samo, jak w Borussi Dortmund? Wątpię, ale trzeba dać mu szansę. Bez względu na to, jakiej będzie narodowości. Myślę, że znakomitym kandydatem jest profesor Gliński – pisowski człowiek do wszystkiego. Skoro może być premierem czy prezydentem, to czemu nie trenerem? Kogokolwiek wybierze prezes PZPN, zadanie bedzie miał o tyle łatwiejsze – i na tym opieram główną nadzieję na awans do Mistrzostw Europy 2016, że zmienił się system rozgrywek, w finałach będą brały udział aż 24 drużyny, więc będzie stosunkowo łatwo się dostać. Awansują po 2 ekipy z grupy, a trzecia zagra w barażach. Tak wielkiemu krajowi jak Polska wypadałoby znaleźć się wśród 24 najlepszych piłkarsko krajów Europy. Inaczej będzie wstyd jeszcze większy niż po obecnych eliminacjach, w których zajeliśmy 4 miejsce, za Czarnogórą i tuż tuż nad Mołdawią.