Koń jaki jest każdy widzi – nie będę więc kopał leżącego i pastwił się nad reprezentacją Polski w piłce nożnej, która tradycyjnie przerżnęła eliminacje i nie wystąpi w turnieju mistrzowskim w Brazylii. Czy to jest dla kogoś zaskoczeniem? Chyba nie. Skoro zajmujemy +/- 70 miejsce w rankingu FIFA, trudno nas szukać wśród 32 najlepszych drużyn świata. Chyba tylko naiwni przed tygodniem wierzyli, że możemy wygrać wyjazdowe mecze z Ukrainą i Anglią, skoro nie potrafiliśmy pokonać Czarnogóry i Mołdawii. Na 10 spotkań wygraliśmy tylko 3, w tym 2 z San Marino. To wielki wstyd i nasze najgorsze eliminacje od lat. Dostaliśmy grupę, która wydawała się być łatwa, ale polskie marzenia mają się nijak do piłkarskiej rzeczywistości. Anglia od 40 lat jest poza zasięgiem, lecz wydawało się, że z Ukrainą możemy powalczyć. Zwłaszcza, że rywale na początku stracili punkty – w pierwszych trzech meczach zdobyli tylko 2, ale potem wygrywali wszystko, w tym dwukrotnie z Polską. Polacy nie umieli wyhrać z Czarnogórą ani z egzotyczną malutką Mołdawią na jej terenie (ktoś wie, gdzie to państwo leży?). Z takimi wynikami trudno marzyć o sukcesach. Zdobyliśmy komplet punktów tylko z amatorami z San Marino, ale też nie obyło się bez obciachu – piłkarze z małego państewka strzelili nam bramkę, jedyną w całych eliminacjach (ich bilans bramek to 1-54).
Trener Fornalik mówiący wczoraj, że stwarzaliśmy sytuacje i drużyna zmierza w dobrym kierunku, sam się kompromituje, bo w futbolu nie o to chodzi. Możemy równie dobrze chwalić się, że wykonaliśmy kilka rzutów rożnych i byliśmy kilka razy na połowie przeciwnika. Jego drużyna grała wciąż w innym składzie i trudno mówić o jakiejś jasnej koncepcji i zbudowaniu jej podstaw (zwłaszcza w kulejącej obronie). To trochę niewdzięczny zawód, bo przecież grają piłkarze, ale odpowiada trener. To on bierze duże pieniądze za to, by wybrać odpowiednie klocki i właściwie je poukładać. Najgorsze eliminacje odnotowujemy w momencie, gdy polski piłkarz jest w gronie nominowanych do Złotej Piłki, a trójka Polaków grała w finale Ligi Mistrzów! Tego nigdy nie było. Jednak nie wystarczą 2 czy 3 gwiazdy – trzeba umieć stworzyć sprawną, rozumiejącą się drużynę. Wie to dobrze chociażby Ancelotti, który objął Real Madryt i jak na razie oblał egzamin. Piszę o tym wystarczająco często komentując mecze mojego ukochanego Realu. Włoch ma do dyspozycji wielkich piłkarzy, a pod jego wodzą grają jak ostatnie nogi. Mimo iż pracuje z nimi codziennie, a przecież selekcjoner drużyny narodowej nie ma takiego luksusu. Jednak Fornalik nie przegrał eliminacji w meczach z Anglią i Ukrainą. Przegrał je w spotkaniach ze słabeuszami, którzy dla nas okazali się zbyt silni. To wtedy graliśmy słabo i bezbarwnie. Tu znów analogia do Realu, który w ubiegłym sezonie przegrał mistrzostwo na boiskach małych klubów. Co z tego, że radził sobie z Barceloną i Atletico, skoro gubił punkty z outsiderami. Gdyby Polacy zagrali z Mołdawią i Czarnogórą tak, jak w pierwszej połowie 2 ostatnich meczów, mielibyśmy szanse na awans.
Temat mizerii polskiej piłki jest zbyt obszerny na krótki artykuł na blogu. Niestety przyzwyczajamy się do tej mizerii. Na horyzoncie nie widać wyjścia z kryzysu. Skoro Legia, która łatwo gromi ligowych rywali i w kraju nie ma sobie równych, przegrywa z 6 drużyną ligi cypryjskiej, to problem jest znacznie większy, niż na to wygląda. Czy zmiana trenera pomoże? Niekoniecznie. Nie chcę bronić zwolnionego z posady Fornalika, choć był człowiekiem znikąd, nie miał doświadczenia i trudno było oczekiwać cudu. Od poprzednika był lepszy w dwóch kwestiach – nie bał się eksperymentować i dokonywać zmian, i umiał się kulturalnie wypowiadać, w przeciwieństwie do buca Smudy. Jednak trenera bronią wyniki, a wyniki miał kiepskie. Jego następca będzie jednak bazował na tych samych piłkarzach. Czy potrafi lepiej ich poukładać? Miejmy nadzieję, bo kibic zawsze ma nadzieję i wierzy w swój zespół. Czy potrafi sprawić, by Lewandowski i Blaszczykowski grali w reprezentacji tak samo, jak w Borussi Dortmund? Wątpię, ale trzeba dać mu szansę. Bez względu na to, jakiej będzie narodowości. Myślę, że znakomitym kandydatem jest profesor Gliński – pisowski człowiek do wszystkiego. Skoro może być premierem czy prezydentem, to czemu nie trenerem? Kogokolwiek wybierze prezes PZPN, zadanie bedzie miał o tyle łatwiejsze – i na tym opieram główną nadzieję na awans do Mistrzostw Europy 2016, że zmienił się system rozgrywek, w finałach będą brały udział aż 24 drużyny, więc będzie stosunkowo łatwo się dostać. Awansują po 2 ekipy z grupy, a trzecia zagra w barażach. Tak wielkiemu krajowi jak Polska wypadałoby znaleźć się wśród 24 najlepszych piłkarsko krajów Europy. Inaczej będzie wstyd jeszcze większy niż po obecnych eliminacjach, w których zajeliśmy 4 miejsce, za Czarnogórą i tuż tuż nad Mołdawią.
Trener Fornalik mówiący wczoraj, że stwarzaliśmy sytuacje i drużyna zmierza w dobrym kierunku, sam się kompromituje, bo w futbolu nie o to chodzi. Możemy równie dobrze chwalić się, że wykonaliśmy kilka rzutów rożnych i byliśmy kilka razy na połowie przeciwnika. Jego drużyna grała wciąż w innym składzie i trudno mówić o jakiejś jasnej koncepcji i zbudowaniu jej podstaw (zwłaszcza w kulejącej obronie). To trochę niewdzięczny zawód, bo przecież grają piłkarze, ale odpowiada trener. To on bierze duże pieniądze za to, by wybrać odpowiednie klocki i właściwie je poukładać. Najgorsze eliminacje odnotowujemy w momencie, gdy polski piłkarz jest w gronie nominowanych do Złotej Piłki, a trójka Polaków grała w finale Ligi Mistrzów! Tego nigdy nie było. Jednak nie wystarczą 2 czy 3 gwiazdy – trzeba umieć stworzyć sprawną, rozumiejącą się drużynę. Wie to dobrze chociażby Ancelotti, który objął Real Madryt i jak na razie oblał egzamin. Piszę o tym wystarczająco często komentując mecze mojego ukochanego Realu. Włoch ma do dyspozycji wielkich piłkarzy, a pod jego wodzą grają jak ostatnie nogi. Mimo iż pracuje z nimi codziennie, a przecież selekcjoner drużyny narodowej nie ma takiego luksusu. Jednak Fornalik nie przegrał eliminacji w meczach z Anglią i Ukrainą. Przegrał je w spotkaniach ze słabeuszami, którzy dla nas okazali się zbyt silni. To wtedy graliśmy słabo i bezbarwnie. Tu znów analogia do Realu, który w ubiegłym sezonie przegrał mistrzostwo na boiskach małych klubów. Co z tego, że radził sobie z Barceloną i Atletico, skoro gubił punkty z outsiderami. Gdyby Polacy zagrali z Mołdawią i Czarnogórą tak, jak w pierwszej połowie 2 ostatnich meczów, mielibyśmy szanse na awans.
Temat mizerii polskiej piłki jest zbyt obszerny na krótki artykuł na blogu. Niestety przyzwyczajamy się do tej mizerii. Na horyzoncie nie widać wyjścia z kryzysu. Skoro Legia, która łatwo gromi ligowych rywali i w kraju nie ma sobie równych, przegrywa z 6 drużyną ligi cypryjskiej, to problem jest znacznie większy, niż na to wygląda. Czy zmiana trenera pomoże? Niekoniecznie. Nie chcę bronić zwolnionego z posady Fornalika, choć był człowiekiem znikąd, nie miał doświadczenia i trudno było oczekiwać cudu. Od poprzednika był lepszy w dwóch kwestiach – nie bał się eksperymentować i dokonywać zmian, i umiał się kulturalnie wypowiadać, w przeciwieństwie do buca Smudy. Jednak trenera bronią wyniki, a wyniki miał kiepskie. Jego następca będzie jednak bazował na tych samych piłkarzach. Czy potrafi lepiej ich poukładać? Miejmy nadzieję, bo kibic zawsze ma nadzieję i wierzy w swój zespół. Czy potrafi sprawić, by Lewandowski i Blaszczykowski grali w reprezentacji tak samo, jak w Borussi Dortmund? Wątpię, ale trzeba dać mu szansę. Bez względu na to, jakiej będzie narodowości. Myślę, że znakomitym kandydatem jest profesor Gliński – pisowski człowiek do wszystkiego. Skoro może być premierem czy prezydentem, to czemu nie trenerem? Kogokolwiek wybierze prezes PZPN, zadanie bedzie miał o tyle łatwiejsze – i na tym opieram główną nadzieję na awans do Mistrzostw Europy 2016, że zmienił się system rozgrywek, w finałach będą brały udział aż 24 drużyny, więc będzie stosunkowo łatwo się dostać. Awansują po 2 ekipy z grupy, a trzecia zagra w barażach. Tak wielkiemu krajowi jak Polska wypadałoby znaleźć się wśród 24 najlepszych piłkarsko krajów Europy. Inaczej będzie wstyd jeszcze większy niż po obecnych eliminacjach, w których zajeliśmy 4 miejsce, za Czarnogórą i tuż tuż nad Mołdawią.