GOV’T MULE Shout!

Gov't Mule Shout recenzjaGOV’T MULE
Shout!
2013
altaltaltaltalt

Gov’t Mule to grupa, która od lat budzi mój najwyższy szacunek. Powstała w 1994 roku skutecznie opiera się wszelkim modom i konsekwentnie gra swoje – oparty na bluesie ciężki rock, kultywując najlepsze tradycje Led Zeppelin. Duszą i motorem napędowym projektu jest Warren Haynes, były członek Allman Brothers Band, który początkowo traktował Gov’t Mule jako poboczny projekt, działający w czasie coraz dłuższych przerw w aktywności formacji. Ostatecznie Haynes wraz z dwoma innymi członkami zespołu odeszli z Allmanów koncentrując się na nowym wyzwaniu. To był bardzo dobry ruch. Allman Brothers Band praktycznie milczy, zaś Gov’t Mule regularnie wydaje płyty pełne muzyki ze znakiem jakości. W sumie jest ich aż 17 (9 studyjnych i 8 koncertowych), a przecież Haynes udziela się także w wielu innych projektach. Bardzo zajęty człowiek.
Shout! – 10 studyjny album Gov’t Mule z pewnością przejdzie do historii, bowiem grupa zaproponowała słuchaczom niezwykły eksperyment. Nagrała 11 nowych kompozycji umieszczając je na jednym krążku, na drugim zaś te same utwory zagrane na nowo i zaśpiewane przez zaproszonych gości. Nie byle jakich, bo wśród wykonawców są m.in. Dr. John, Steve Winwood, Glenn Hughes, Dave Matthews i Elvis Costello. „Gdy zaczęliśmy prace nad płytą, bardzo szybko okazało się, że na kilka piosenek pojawiły się nam inne pomysły. Dlatego zaprosiliśmy innych wokalistów, piosenki zyskały nowy wymiar”. Momentami trudno zdecydować, które wersje są lepsze. Jak pewny swojej klasy musi być zespół, który pozwala sobie na takie ruchy. Nie będę analizował poszczególnych interpretacji, powiem tylko, że świetnie wypadają pierwsi trzej z wymienionych. Jeśli zaś chodzi o cały materiał, to cóż… Gov’t Mule nie nagrywa słabych płyt. Może te ostatnie nie są tak świeże i porywające, jak krążki z lat 90., ale grzechem byłoby narzekać. Jest kilka kompozycji mniej trafionych (tu trochę reggae, tam jakaś błaha ballada lub mało ciekawa piosenka), jednak kilka utworów powala i wystarczy za cały krążek. Ostry rockowy opener World Boss, purplowaty, hardrockowy No Reward, funkujący Stoop So Low z fajnymi chórkami, delikatny i zwiewny When The World Gets Small i wreszcie zamykający wydawnictwo absolutny killer, 11-minutowy Bring On The Music. Genialne granie, magiczna gitara i muzyka, która trafia do serca.
Shout! to nie jest najlepsza płyta Gov’t Mule. Nawet nie wiem, czy załapałaby się na podium. Nie szkodzi – i tak jest wielka i wspaniała. To taki zespół. Jak pisałem – nie nagrywa słabych krążków. A tym razem zaserwował danie wyborne, z alternatywnymi interpretacjami każdego z utworów.
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: