VARGAS BLUES BAND
Heavy City Blues
2013
Javier Vargas to hiszpański gitarzysta bluesowy, którego rodzice wyemigrowali z Argentyny do Madrytu, od ponad 20 lat stojący na czele własnego zespołu Vargas Blues Band. Ma na koncie kilkanaście niezłych płyt i niezliczone ilości koncertów, głównie po Europie. Kto zna muzykę Vargasa wie doskonale, że to jeden z lepszych gitarzystów rockowych i zasługuje na uwagę i uznanie. Kto nie zna, ma okazję nadrobić zaległość przy okazji nowej płyty. Heavy City Blues to dzieło typowe dla Vargasa. Może nie powala, bo to przecież niezbyt odkrywcza, dość schematyczna muzyka, ale w przypadku płyt bluesowych to nie zarzut. Liczy się wirtuozeria, feeling i jakość kompozycji, a w każdym z tych elementów można Hiszpana pochwalić. Dodatkowo do współpracy zaprosił ciekawych gości, m.in. śpiewa Paula Shortino (Quiet Riot), a na perkusji wywija Carmine Appice (Vanilla Fudge, Cactus).
Aby ocenić, z czym mamy do czynienia, wystarczy puścić opener – hardrockowy i zadziorny Shake Baby Shake, gdzie mistrz wymiata w stylu starych klasyków gitary. Szukacie rockowego wykopu – polecam hitowe Sin City i Rock’n’Roll Circus. Ostrzej robi się w Rolling In Trance czy Don’t Step Over Me. Ukoić nerwy może spokojny Searching For Love czy cover wielkiego hitu grupy Nazareth Love Hurts (oczywiście to utwór Everly Brothers, ale dopiero Nazareth w 1975 roku wydali go na singlu i znokautowali konkurencję). Pokazuję różnorodność stylistyczną kapeli choć akurat te dwa ostatnie numery nie są najmocniejszymi punktami albumu. Jest jeszcze mocny instrumental Anaconda Style oraz piękna, chwytająca za serce melodia Back To My Roots. Powrót do korzeni? Trochę tak. Vargas Blues Band miewał lepsze krążki, ale temu też wiele nie brakuje. Solidne granie, dobre kompozycje, 3 lub 4 do zapamiętania na dłużej – czego chcieć więcej? Latka lecą, a gry Javiera Vargasa wciąż słucha się z dużą przyjemnością.
Aby ocenić, z czym mamy do czynienia, wystarczy puścić opener – hardrockowy i zadziorny Shake Baby Shake, gdzie mistrz wymiata w stylu starych klasyków gitary. Szukacie rockowego wykopu – polecam hitowe Sin City i Rock’n’Roll Circus. Ostrzej robi się w Rolling In Trance czy Don’t Step Over Me. Ukoić nerwy może spokojny Searching For Love czy cover wielkiego hitu grupy Nazareth Love Hurts (oczywiście to utwór Everly Brothers, ale dopiero Nazareth w 1975 roku wydali go na singlu i znokautowali konkurencję). Pokazuję różnorodność stylistyczną kapeli choć akurat te dwa ostatnie numery nie są najmocniejszymi punktami albumu. Jest jeszcze mocny instrumental Anaconda Style oraz piękna, chwytająca za serce melodia Back To My Roots. Powrót do korzeni? Trochę tak. Vargas Blues Band miewał lepsze krążki, ale temu też wiele nie brakuje. Solidne granie, dobre kompozycje, 3 lub 4 do zapamiętania na dłużej – czego chcieć więcej? Latka lecą, a gry Javiera Vargasa wciąż słucha się z dużą przyjemnością.