DENDERA
The Killing Floor
2013
Wśród całej masy płyt, jaka dociera do nas z rynku brytyjskiego, można znaleźć prawdziwe rockowe perełki, o których cicho w audycjach radiowych, bo te są zajęte lansowaniem plastikowych idoli. Chciałbym więc krótko zwrócić uwagę na debiutancki krążek kapeli z Portsmouth o nazwie Dendera. Nikt nie słyszał? Nie szkodzi. Po prostu nikt w Polsce ich nie gra, ale szkoda byłoby przegapić. Wielbiciele wczesnego Iron Maiden będą piać z zachwytu. Zespół nawiązuje do najlepszych wzorców NWOBHM, wprowadzając tę muzykę w XXI wiek. Ostry i dynamiczny hevay metal oparty na dwóch galopujących gitarach i wokalu Ashleya Edisona, bardzo przypominającym Bruce’a Dickinsona z Iron Maiden i Roba Halforda z Judas Priest. Mocne, wyraziste kompozycje, wszystkie utrzymane w szybkim tempie, z odpowiednią dozą melodyjności. Słucha się tego naprawdę świetnie i chociaż żaden z utworów jakoś specjalnie się nie wyróżnia, wszystkie utrzymane są na przyzwoitym poziomie. Równy, dobry, heavymetalowy album. Stara muzyka ubrana w nowe, atrakcyjne szaty. Panowie, tak trzymać. A radiowcy niech nadal lansują elektroniczną sieczkę dla pospólstwa.