Wakacyjny okres przerwy w rozgrywkach ligowych dłuży się niemiłosiernie. Dzisiaj jednak liga hiszpańska wznowiła rozgrywki, a wraz z nowym sezonem pojawiają się nowe nadzieje i oczekiwania. Zwłaszcza, że Real ma nowego trenera, kilku nowych zawodników i solidnie przepracowany okres przygotowawczy. Carlo Ancelotti obiecywał grę ładną i widowiskową, jednak słowa to jedno, a rzeczywistość boiskowa drugie. Dzisiaj trener był nowy, ale Real stary. Pierwsza połowa spotkania z groźnym i szybkim Betisem była sporym szokiem dla każdego miłośnika Królewskich. Goście spokojnie mogli strzelić 3 lub 4 bramki i tylko ich nieskuteczność spowodowała, że padł tylko 1 gol. Raz trafili w poprzeczkę, raz spudłowali w idealnej sytuacji, a kilkukrotnie zabrakło im naprawdę niewiele. Obrona Blancos grała fatalnie, szczególnie debiut Carvajala nie był udany. Real po początkowym szturmie zaczął grać swoje – podania w poprzek boiska i długie, nietrafione wrzutki. Jeśli już madrytczycy przebili się przez dobrze ustawioną obronę gości, Benzema lądował na spalonym. Raz wyszedł w tempo i strzelił gola, ale to zbyt mało, jak na królewskiego napastnika. Ładnej i pomysłowej gry było niewiele, za to sporo nerwowości i niedokładności. Inna sprawa, że Betis grał w piłkę, a nie rozłożył się pokotem jak Levante przed Barceloną, która dwie godziny wcześniej wbiła rywalowi 7 bramek, dominując totalnie. Takiej dominacji brakowało Królewskim. Betis przejmował zbyt wiele piłek i rządził w środku pola. Po przerwie niewiele się zmieniło, jednak ataki Blancos z czasem przybierały na sile, by przynieść efekt w samej końcówce, kiedy to Isco – nowy nabytek Realu i najlepszy zawodnik meczu, zdobył zwycięskiego gola. Real ma potencjał i z pewnością będzie grał lepiej. Dzisiaj zagrał średnio, a momentami bardzo słabo.
Mecz z Betisem pokazał to, co wiadomo od dawna – nowy napastnik potrzebny od zaraz. Dziury po sprzedaży Higuaina nie załatają młodziki ani chimeryczny Benzema. Skupianie się na transferze Bale’a (który bardzo by się przydał, ale jest gdzieś granica zdrowego rozsądku) i rezygnacja z usług Radamela Falcao, którego właśnie zaoferowano Realowi, to nie najlepsze rozwiązanie. Ale poczekajmy do końca okienka transferowego. Trzeba wierzyć, że prezes wie, co robi. Tak czy inaczej inauguracja sezonu na Bernabéu nie była efektowna, lecz plan został zrealizowany. Trzy punkty zostały w Madrycie.
Mecz z Betisem pokazał to, co wiadomo od dawna – nowy napastnik potrzebny od zaraz. Dziury po sprzedaży Higuaina nie załatają młodziki ani chimeryczny Benzema. Skupianie się na transferze Bale’a (który bardzo by się przydał, ale jest gdzieś granica zdrowego rozsądku) i rezygnacja z usług Radamela Falcao, którego właśnie zaoferowano Realowi, to nie najlepsze rozwiązanie. Ale poczekajmy do końca okienka transferowego. Trzeba wierzyć, że prezes wie, co robi. Tak czy inaczej inauguracja sezonu na Bernabéu nie była efektowna, lecz plan został zrealizowany. Trzy punkty zostały w Madrycie.