KELLY ROWLAND
Talk A Good Game
2013
Kelly Rowland nie miała lekko. Nie da się ukryć, że dawna wokalistka Destiny’s Child zawsze pozostawała w cieniu swojej koleżanki z zespołu Beyoncé, która zrobiła niewiarygodną karierę. Kelly wprawdzie jako pierwsza wydała solowy album (Simply Deep w 2002 roku), ale bardziej doceniono go poza rodzimą Ameryką. Co jednak znaczy sprzedaż 2,5 mln egzemplarzy wobec ponad 100 mln płyt Destiny’s Child? Rowland nie poszła za ciosem, odczekała 5 lat i jej kolejne propozycje przepadły bez echa, a romans z muzyką klubową był totalnym nieporozumieniem. Wokalistka wyciągnęła wnioski: zmieniła producentów, zaprosiła kilku ciekawych gości (m.in. koleżanki z Destiny’s Child) i wróciła do R&B, chociaż klubowy klimat też czasem pobrzmiewa, choćby w otwierającym, znakomitym, seksownym numerze Freak.
Album pilotowały dwa udane single, umiejętnie podsycając atmosferę oczekiwania. Utrzymany w średnim tempie i opatrzony niezwykle kolorowym teledyskiem Kisses Down Low ma mocno uzależniający refren. Z kolei delikatnie zmysłowy i bardzo osobisty Dirty Laundry to muzyczne arcydzieło, jakiego próżno szukać na płytach bardziej popularnej koleżanki. Szczere i pełne emocji wyznanie artystki robi wrażenie. Po takim wstępie było wiadomo, że Kelly jest w formie i jej nowy krążek musi być dobry. I poniekąd jest, z pewnością to najlepsza płyta w jej dyskografii. Wprawdzie połowa piosenek to proste, dość przeciętne kompozycje (głównie o miłości), jakich powstają tysiące i szkoda o nich pisać, to jednak obok wspomnianych wyżej można znaleźć jeszcze kilka niezłych numerów. Na pewno ujmująco bujający Street Life nagrany w duecie z raperem Pusha T. Kapitany numer. Wyrastający do rangi wydarzenia You Changed, nagrany razem z Beyoncé i Michelle z Destiny’s Child. Zaczyna się od słów „Ladies, I wanna do it again”. I robią to znowu, jak za dawnych lat. Nie będę wymieniał więcej nagrań, ale każdy coś tam znajdzie dla siebie. Trochę za dużo jak dla mnie pościelowych klimatów i melodii bez wyrazu. Żeby nie było nieporozumień – te wolne piosenki są ładne (choćby Down On Love czy Gone, w której nawija Wiz Khalifa, albo tytułowa, gdzie z kolei pomaga Kevin Cossom), ale brak im tego czegoś, co pozwoli je zapamiętać. Jednak Talk A Good Game to i tak całkiem przyzwoita, równa płyta, która z pewnością ucieszy miłośników nowoczesnego rhythm&bluesa.
Album pilotowały dwa udane single, umiejętnie podsycając atmosferę oczekiwania. Utrzymany w średnim tempie i opatrzony niezwykle kolorowym teledyskiem Kisses Down Low ma mocno uzależniający refren. Z kolei delikatnie zmysłowy i bardzo osobisty Dirty Laundry to muzyczne arcydzieło, jakiego próżno szukać na płytach bardziej popularnej koleżanki. Szczere i pełne emocji wyznanie artystki robi wrażenie. Po takim wstępie było wiadomo, że Kelly jest w formie i jej nowy krążek musi być dobry. I poniekąd jest, z pewnością to najlepsza płyta w jej dyskografii. Wprawdzie połowa piosenek to proste, dość przeciętne kompozycje (głównie o miłości), jakich powstają tysiące i szkoda o nich pisać, to jednak obok wspomnianych wyżej można znaleźć jeszcze kilka niezłych numerów. Na pewno ujmująco bujający Street Life nagrany w duecie z raperem Pusha T. Kapitany numer. Wyrastający do rangi wydarzenia You Changed, nagrany razem z Beyoncé i Michelle z Destiny’s Child. Zaczyna się od słów „Ladies, I wanna do it again”. I robią to znowu, jak za dawnych lat. Nie będę wymieniał więcej nagrań, ale każdy coś tam znajdzie dla siebie. Trochę za dużo jak dla mnie pościelowych klimatów i melodii bez wyrazu. Żeby nie było nieporozumień – te wolne piosenki są ładne (choćby Down On Love czy Gone, w której nawija Wiz Khalifa, albo tytułowa, gdzie z kolei pomaga Kevin Cossom), ale brak im tego czegoś, co pozwoli je zapamiętać. Jednak Talk A Good Game to i tak całkiem przyzwoita, równa płyta, która z pewnością ucieszy miłośników nowoczesnego rhythm&bluesa.