SPIN DOCTORS
If The River Was Whiskey
2013
Pisałem wielokrotnie, że rok 2013 (zresztą 2012 w pewnej mierze także) to rok muzycznych powrotów. Tych wielkich, zauważalnych i głośno komentowanych, oraz tych mniejszych, skromniejszych, na które zwróci uwagę tylko niewielka grupa ludzi. Do tej drugiej grupy zaliczyć można nowe wydawnictwo Spin Doctors. Raczej mało kto jeszcze pamięta tę nowojorską kapelę, popularną w latach 90. i to głównie za sprawą jednej piosenki: Two Princes. Konia z rzędem temu, kto wymieni ich inne przeboje. Będzie trudno. W nowym stuleciu zespół zamilkł, wydając tylko jeden krążek 8 lat temu. Tym większą niespodziankę stanowi powrót Amerykanów z nową muzyką.
Mam spory kłopot z takimi wydawnictwami. Niby wszystko dobrze, słucha się miło i sympatycznie, ale to granie, które zapominam z ostatnim dźwiękiem. Z drugiej strony trudno oczekiwać, żeby każdy album powalał na kolana. Takie przeciętne, lecz nieźle zagrane krążki też są potrzebne. Tutaj dochodzi element zaskoczenia, bo If The River Was Whiskey to płyta… bluesowa. Jakże odległa od wspomnianego wyżej hitu. I przyznam, że wolę takie kawałki jak Scotch And Water Blues czy So Bad (oba znakomite) niż to, co muzycy grali dwie dekady temu. Problem w tym, że takich bluesowych albumów jest na pęczki. Na ogół każdy zawiera sporo wypełniaczy i jeden czy dwa dobre numery – dokładnie tak samo jak tutaj. Ameryka może to kupić, bo to ich południowe klimaty, a granie dość solidne. Ja potrzebuję więcej wyrazistości, a tej mi na nowym albumie Spin Doctors brakuje. Ale i tak warto posłuchać, bo nawet taki Traction Blues, chociaż hitem nie będzie, jest znacznie ciekawszy od Two Princes. Ciekaw jestem, czy panowie pójdą za ciosem, czy znów zamilkną na kilka lat.
Mam spory kłopot z takimi wydawnictwami. Niby wszystko dobrze, słucha się miło i sympatycznie, ale to granie, które zapominam z ostatnim dźwiękiem. Z drugiej strony trudno oczekiwać, żeby każdy album powalał na kolana. Takie przeciętne, lecz nieźle zagrane krążki też są potrzebne. Tutaj dochodzi element zaskoczenia, bo If The River Was Whiskey to płyta… bluesowa. Jakże odległa od wspomnianego wyżej hitu. I przyznam, że wolę takie kawałki jak Scotch And Water Blues czy So Bad (oba znakomite) niż to, co muzycy grali dwie dekady temu. Problem w tym, że takich bluesowych albumów jest na pęczki. Na ogół każdy zawiera sporo wypełniaczy i jeden czy dwa dobre numery – dokładnie tak samo jak tutaj. Ameryka może to kupić, bo to ich południowe klimaty, a granie dość solidne. Ja potrzebuję więcej wyrazistości, a tej mi na nowym albumie Spin Doctors brakuje. Ale i tak warto posłuchać, bo nawet taki Traction Blues, chociaż hitem nie będzie, jest znacznie ciekawszy od Two Princes. Ciekaw jestem, czy panowie pójdą za ciosem, czy znów zamilkną na kilka lat.