TEXAS
Conversation
2013
Sceniczny debiut Texas miał miejsce 25 lat temu, jest więc doskonała okazja do hucznego obchodzenia jubileuszu. Grupa, która milczała przez ostatnie 8 lat, wzięła się ostro do roboty, by zdążyć z premierą nowego, od dawna zapowiadanego albumu. Udało się. 8 krążek Szkotów ukazał się w maju i jest dokładnie taki, jakiego można było oczekiwać. Zespół z Glasgow (które dwie dekady wcześniej dało światu inną pop-rockową formację Middle Of The Road – istną kopalnię hitów) gra muzykę, którą doskonale określa nazwa pobratymców: middle of the road – w połowie drogi. Coś pośrodku między rockiem a typową, prostą popową piosenką. Przez ćwierćwiecze istnienia Texas wylansował wiele przebojów (których część przypomniano w wersji live na drugim dysku ekskluzywnej wersji omawianego albumu) stając się jedną z najpopularniejszych szkockich kapel. Ich nową muzykę wytęsknieni fani kupią w ciemno, tym bardziej, że singlowy Conversation znakomicie je promuje. To taki Texas w pigułce – kwintesencja stylu zespołu: dobra, chwytliwa melodia, wyrazisty wokal Sharleen Spiteri, delikatna gitara w tle i jako bonus szkocki aktor Peter Mullan w teledysku. Cała płyta jest utrzymana w rytmie country-rocka i popu, zawiera też znacznie lepsze piosenki od kompozycji tytułowej. Co prawda pod koniec albumu czułem lekkie znużenie podobnymi do siebie melodiami (przeplatanymi czasem ładnymi, ale zbyt mdławymi i nijakimi balladami) i za to muszę ująć choć jedną gwiazdkę z ostatecznej oceny, lecz pierwsza część broni się doskonale. Delikatne, gitarowe Dry Your Eyes pasuje do lat 60., podobnie jak lekko rock’n’rollowe Talk About Love. Największy hitowy potencjał ma natomiast dynamiczne Detroit City – gdyby takich nagrań było więcej…. Jednak nie ma co narzekać – dobrze, że Texas wybudził się z letargu i powrócił w całkiem niezłej formie. Jak nie popadną w kolejne 8-letnie lenistwo i pójdą za ciosem – na kolejnym krążku powinno być znacznie lepiej.