ORIANTHI
Heaven In This Hell
2013
Australijska gitarzystka i wokalistka Orianthi Panagaris, znana jako Orianthi lub po prostu Ori, bardziej niż z własnej twórczości zasłynęła faktem, że została wybrana przez samego Michaela Jacksona, by towarzyszyć mu w trasie koncertowej This Is It. Do trasy nie doszło, jednak współpraca z królem popu oraz jego osobowość odmieniły życie Australijki. Dowodem tego jest jej najnowszy, trzeci w dorobku album, na którym Ori kipi energią i radością z grania. Z jednej strony nie ma się czym zachwycać, bo podobnych pop-rockowych płyt wychodzi bardzo wiele, z drugiej trzeba docenić utwory, w których Orianthi porzuca popową stylistykę na rzecz pełnych charakteru, opartych na bluesie rockowych kompozycji. W zadziornej kompozycji tytułowej wymiata niczym Hendrix, którego wpływy słychać także w niezłym, bardziej przebojowym Frozen. Ostro i drapieżnie jest także w Fire i pod koniec albumu w hitowym Filthy Blues. W tych kompozycjach Orianthi wypada naprawdę dobrze, adekwatnie do rockowo wystylizowanej okładki. Na krążku są też typowe zapchajdziury, jak kompletnie miałki Rock (mocno zmyłkowy tytuł) czy If U Think U Know Me, są też lepsze i gorsze pościelówy (ballada How Do You Sleep? robi wrażenie, lecz to tylko jedna taka perełka) więc w sumie nieźle się tego słucha. Nie mogę się jednak pozbyć wrażenia, że mimo wszystko potencjał Australijki nie został wykorzystany. Dla mnie za dużo tu akustycznej nostalgii i grania w stylu pikniku country, zaś zdecydowanie za mało rockowego pazura. Ale taki pomysł ma na siebie ta utalentowana gitarzystka. Warto śledzić rozwój jej kariery, bo możliwości ma wielkie (w końcu odkrył ja nie byle kto, bo Steve Vai i Carlos Santana).