W przedostatniej kolejce Primera Division Królewscy pojechali do San Sebastian, by na Anoeta stawić czoła rozpędzonej drużynie Realu Sociedad, która zajmuje 4 miejsce w tabeli i walczy o udział w Lidze Mistrzów. Gospodarze mieli motywację i jasno wyznaczony cel. Blancos walczyli jedynie o prestiż, bo sezon dla nich jest dawno skończony. Real zagrał w skladzie: Casillas, Pepe, Ramos, Varane, Albiol, Coentr?o, Alonso, Di María, Özil, Cristiano Ronaldo, Benzema. Teraz żarty na bok. To była lista zawodników, których zabrakło w eksperymentalnej 11-tce Mourinho. Królewscy w bardzo rezerwowym składzie prezentowali się żałośnie w pierwszej połowie meczu. Wprawdzie szybko objęli prowadzenie, ale nie było ono wynikiem składnej akcji tylko koszmarnego błędu obrońcy gospodarzy. Sytuację wykorzystał Higuaín i był to – uwaga! – jedyny strzał Realu w kierunku bramki. Sociedad strzałów oddał 11. Komentarz zbyteczny. Gospodarze marnowali kolejne okazje, zaś Diego López dwoił się i troił, by zachować czyste konto. Miło było patrzeć na żywiołowe, szybkie ataki gospodarzy. Przykro było patrzeć na nieporadne, leniwe akcje Madrytczyków.
W przerwie Mourinho musiał udzielić srogiej reprymendy swoim graczom, gdyż po gwizdku zaczęli grać znacznie lepiej. W efekcie drugiego gola strzelił Callejón zwiększając szansę na wywiezienie z Anoeta kompletu punktów. Chwilę później zagranie ręką Khediry w polu karnym i zrobiło się 1-2. Kontaktowy gol ożywił gospodarzy i znów zaczęło się kotłować pod bramką Lópeza, w efekcie czego kolejny gol był tylko kwestią czasu. Obrona Królewskich pozbawiona swoich filarów jest dziurawa jak ser szwajcarski i w 78 minucie dała się powtórnie zaskoczyć (tym razem Griezmannowi). Przypomniał się mecz z Barceloną, w którym gospodarze przegrywali 0-2, by ostatecznie pokonać Katalończyków 3-2 (to jedyna obok Królewskich drużyna, której to się udało w tym sezonie). Jednak Real to drużyna z charakterem, a w drugiej połowie na boisku zameldowali się Di María i Özil, więc jej siła uderzeniowa znacznie wzrosła. Właśnie Özil 2 minuty po bramce gospodarzy rozegrał popisową akcję z Khedirą, a ten strzelił gola numer 3. To jednak nie był koniec emocji, bowiem gospodarze grali do końca i rzutem na taśmę wyrównali w 93 minucie za sprawą główki Xabiego Prieto. Świetny mecz na Anoeta pogodził obu rywali i Baskowie, aby zagrać w Lidze Mistrzów, muszą liczyć na zwycięstwo w ostatnim meczu przy jednoczesnej stracie punktów Valencii. Dodam, że Sociedad oddał 25 strzałów na bramkę Realu Madryt (12 celnych). Trudno mi przypomnieć sobie przeciwnika, który grałby przeciwko Królewskim z taką intensywnością. Z kolei Real oddał 4 celne strzały (na 10 w ogóle), ale 3 z nich zamienił na bramkę. To też sztuka.
W przerwie Mourinho musiał udzielić srogiej reprymendy swoim graczom, gdyż po gwizdku zaczęli grać znacznie lepiej. W efekcie drugiego gola strzelił Callejón zwiększając szansę na wywiezienie z Anoeta kompletu punktów. Chwilę później zagranie ręką Khediry w polu karnym i zrobiło się 1-2. Kontaktowy gol ożywił gospodarzy i znów zaczęło się kotłować pod bramką Lópeza, w efekcie czego kolejny gol był tylko kwestią czasu. Obrona Królewskich pozbawiona swoich filarów jest dziurawa jak ser szwajcarski i w 78 minucie dała się powtórnie zaskoczyć (tym razem Griezmannowi). Przypomniał się mecz z Barceloną, w którym gospodarze przegrywali 0-2, by ostatecznie pokonać Katalończyków 3-2 (to jedyna obok Królewskich drużyna, której to się udało w tym sezonie). Jednak Real to drużyna z charakterem, a w drugiej połowie na boisku zameldowali się Di María i Özil, więc jej siła uderzeniowa znacznie wzrosła. Właśnie Özil 2 minuty po bramce gospodarzy rozegrał popisową akcję z Khedirą, a ten strzelił gola numer 3. To jednak nie był koniec emocji, bowiem gospodarze grali do końca i rzutem na taśmę wyrównali w 93 minucie za sprawą główki Xabiego Prieto. Świetny mecz na Anoeta pogodził obu rywali i Baskowie, aby zagrać w Lidze Mistrzów, muszą liczyć na zwycięstwo w ostatnim meczu przy jednoczesnej stracie punktów Valencii. Dodam, że Sociedad oddał 25 strzałów na bramkę Realu Madryt (12 celnych). Trudno mi przypomnieć sobie przeciwnika, który grałby przeciwko Królewskim z taką intensywnością. Z kolei Real oddał 4 celne strzały (na 10 w ogóle), ale 3 z nich zamienił na bramkę. To też sztuka.