
Wynik otworzył niezastąpiony Cristiano Ronaldo strzelając głową po rzucie rożnym. Real przeważał, ale nie umiał stworzyć klarownych sytuacji. Potem przyszło wyrównanie Diego Costy i Real już się nie podniósł. Miewał zrywy, momentami dominował, ale sytuacji było jak na lekarstwo. Real strzelał w słupki, zaś Rojiblancos prawie w ogóle. Jednak w dogrywce to oni zadali ostateczny cios (Miranda). Real miał ponad 20 minut na odrobienie strat, ale nie umiał zagrozić bramce rywala. Raz się udało, ale strzał Özila pięknie obronił Curtois. Jedna sytuacja w 20 minut meczu o sezon! Wstyd jak beret. Real przegrał w marnym stylu, grając archaiczny, mało widowiskowy i nieskuteczny fubol. Cristiano, który najpierw był bohaterem, pod koniec wyleciał za kopnięcie rywala bez piłki. Owszem, aktorzy z Atletico padali jak muchy i nabierali arbitra, ale aktorstwo to jedno, a niewłaściwe zachowania, nieprzystające w obecności króla Juana Carlosa na trybunach, to drugie.
W ten sposób kończy się era Mourinho w Realu Madryt. Nie wyobrażam sobie, aby Portugalczyk pozostał w Madrycie na następny sezon. Kończy się era najsłynniejszego trenera w najsłynniejszym klubie. Jedno mistrzostwo, jeden puchar, jeden superpuchar. Mało. Za mało. Gratuluję Atletico.
W ten sposób kończy się era Mourinho w Realu Madryt. Nie wyobrażam sobie, aby Portugalczyk pozostał w Madrycie na następny sezon. Kończy się era najsłynniejszego trenera w najsłynniejszym klubie. Jedno mistrzostwo, jeden puchar, jeden superpuchar. Mało. Za mało. Gratuluję Atletico.