LAURA MVULA Sing To The Moon

Laura Mvula Sing Moon recenzjaLAURA MVULA
Sing To The Moon
2013

Kompletnie u nas nieznana Laura Mvula to jak dotąd muzyczne objawienie roku 2013 na Wyspach Brytyjskich. Wielokrotnie nie byłem w stanie pojąć angielskich gustów i podzielać ich zachwytów, ale co kraj to obyczaj. Czasem wystarczy być nietuzinkowym, nieco odmiennym, a już krytycy obwieszczają narodziny megagwiazdy. Czy taką się stanie 26-latka z Birmingham? Zobaczymy. Raczej trudno się tego spodziewać, bo jej piosenki są bardzo osobiste, delikatne i dalekie od radiowego potencjału. To pięknie podany soul z elementami jazzu i muzyki gospel. Wysmakowany i niezwykle dojrzały jak na debiut. Niebanalny głos utalentowanej wokalistki zwrócił uwagę krytyków, którzy już obwołali ją głosem 2013, zaś magazyn Clash napisał „piękny głos i dusza, skieruj oczy ku niebu i obserwuj, jak ta dziewczyna zdobywa szczyty sławy”.
   Laura Mvula podpisała kontrakt płytowy zaledwie pół roku temu. Zadebiutowała liryczną piosenką She, do której teledysk nakręcono w Republice Południowej Afryki. Drugi, nieco szybszy singel Green Garden promuje debiutancki krążek Sing To The Moon. Wypełniającą go muzykę trudno z czymkolwiek porównać? Może Nina Simone? Odrobina szaleństwa Björk? Ale czy trzeba szukać odniesień? To bardzo klimatyczna muzyka, pełna pasji i emocji. To wszystko prawda jednak muszę uczciwie przyznać, że mnie to kompletnie nie bierze. Doceniam wokal i nastrój, mogę się nawet rozmarzyć przy Can’t Live With The World czy wzruszyć przy Is There Anybody Out There?, ale na dłuższą metę mnie to po prostu nudzi. Za mało tu melodii, brak dobrego pomysłu i wyrazistych kompozycji. Wszystko podobne i wlecze się w nieskończoność. To już wolę rytmiczne bębny w That’s Alright – ten utwór skutecznie wybudza człowieka z drzemki, niestety tylko na chwilę. Potem znów jest sennie, choć momentami naprawdę ładnie (nagranie tytułowe). Z pewnością znajdą się w Polsce ludzie, którym takie śpiewanie się spodoba. Ja chcąc na chwilę odpocząć od rocka wysłuchałem albumu z ciekawością lecz wiem, że już więcej po niego nie sięgnę. I zupełnie nie rozumiem Brytyjczyków. Miło, sympatycznie, nieco inaczej, ale żeby od razu „debiut roku”? Bez przesady.
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: