STEREOPHONICS
Graffiti On The Train
2013
Fani Stereophonics muszą być bardzo cierpliwymi ludźmi. Walijczycy nigdy tak długo nie kazali czekać na swoją nową muzykę. Może potrzebowali coś przemyśleć po niezbyt udanym krążku Keep Calm And Carry On z 2009 roku? Tak czy inaczej 4 lata odpoczynku od nagrywania wyszły grupie na zdrowie bowiem powróciła w znakomitej formie. Graffiti On The Train to zbiór wyjątkowo urokliwych utworów. Oczywiście są momenty słabsze (rozmemłana ballada No-One’s Perfect, folkowa pościelówa Been Caught Cheating czy przebojowy ale zbyt prostacki Indian Summer, wybrany niestety na drugi singel), ale giną w natłoku chwytających za serce dźwięków i porywających, klimatycznych melodii pozostałych kompozycji. Już singlowy numer In A Moment obiecywał wiele. Niepokojący, delikatny początek, magiczny głos Jonesa, rozwinięcie, stonowany lecz zarazem chwytliwy refren. Nienachalnie przebojowy utwór ma wszystko to, co powinien zawierać singel pilotujący ambitne wydawnictwo. Bo w końcu wyrosły z nurtu indie Stereophonics to naprawdę artystyczna kapela, dzisiaj już zdecydowanie bardziej rockowa niż alternatywna, ale wciąż eksperymentująca i poszukująca nowych rozwiązań.
Nowy album w dobrym stylu otwiera uroczo galopująca piosenka We Share The Same Sun, po której następuje emocjonalna, przepiękna kompozycja tytułowa Graffiti On The Train z genialnymi smyczkami i porywającą przybrudzoną gitarą w końcówce. W podobnym melancholijnym klimacie utrzymane jest też nagranie Take Me, w którym delikatny kobiecy wokal świetnie uzupełnia charakterystyczną chrypkę Kelly’ego Jonesa. Zaraz potem jako przeciwwaga pojawia się dynamiczny, surowo brzmiący Catacomb, jeden z najlepszych utworów zespołu. Beatlesowski w klimacie Roll The Dice nie powala, ale następujący po nim Violins And Tambourines to już prawdziwe dzieło sztuki. Melancholia i psychodelia stopniowo nabierająca tempa i rozwijająca się we wspaniały, podniosły finał.
Po lekkim kryzysie nie ma śladu. Stereophonics powrócili w stylu zarezerwowanym tylko dla najlepszych. Nagrali nowocześnie brzmiącą, różnorodną muzycznie, bogatą aranżacyjnie, pełną dramaturgii i rozmachu płytę opartą na starych, sprawdzonych patentach. Wyjęli z przeszłości to, co najlepsze, i zaadoptowali do 2013 roku. Graffiti On The Train to album, którego wielokrotne słuchanie sprawia zawsze taką samą przyjemność. Latem, kiedy Brytyjczycy pojawią się w Warszawie, będzie okazja sprawdzić, jak nowe utwory brzmią na żywo.
Nowy album w dobrym stylu otwiera uroczo galopująca piosenka We Share The Same Sun, po której następuje emocjonalna, przepiękna kompozycja tytułowa Graffiti On The Train z genialnymi smyczkami i porywającą przybrudzoną gitarą w końcówce. W podobnym melancholijnym klimacie utrzymane jest też nagranie Take Me, w którym delikatny kobiecy wokal świetnie uzupełnia charakterystyczną chrypkę Kelly’ego Jonesa. Zaraz potem jako przeciwwaga pojawia się dynamiczny, surowo brzmiący Catacomb, jeden z najlepszych utworów zespołu. Beatlesowski w klimacie Roll The Dice nie powala, ale następujący po nim Violins And Tambourines to już prawdziwe dzieło sztuki. Melancholia i psychodelia stopniowo nabierająca tempa i rozwijająca się we wspaniały, podniosły finał.
Po lekkim kryzysie nie ma śladu. Stereophonics powrócili w stylu zarezerwowanym tylko dla najlepszych. Nagrali nowocześnie brzmiącą, różnorodną muzycznie, bogatą aranżacyjnie, pełną dramaturgii i rozmachu płytę opartą na starych, sprawdzonych patentach. Wyjęli z przeszłości to, co najlepsze, i zaadoptowali do 2013 roku. Graffiti On The Train to album, którego wielokrotne słuchanie sprawia zawsze taką samą przyjemność. Latem, kiedy Brytyjczycy pojawią się w Warszawie, będzie okazja sprawdzić, jak nowe utwory brzmią na żywo.