ROBIN TROWER
Roots And Branches
2013
Robin Trower to znakomity brytyjski gitarzysta, który po pięcioletnim epizodzie w Procol Harum odszedł z zespołu, by zająć się własną karierą. Współpracował z wieloma artystami (Bryan Ferry, Jack Bruce) i nagrał prawie 30 solowych albumów, z których największą sławę przyniósł mu Bridge Of Sighs z przepięknym utworem tytułowym. Może świata nie zawojował, ale zyskał powszechne uznanie i szacunek. Jest jednym z najlepszych bluesowych gitarzystów na świecie. Nie ma na koncie płyty wybitnej, ale na każdej znajdują się znakomite rockowe kompozycje. Ta najnowsza, wydana właśnie Roots & Branches, takich pereł zawiera wyjątkowo dużo. Artysta tym razem postanowił oddać hołd wielkiej klasyce rocka i umieścić na niej same covery, jednak w wersjach bluesowych, czasem dość dalekich od oryginału. Projekt nabrał jednak rozmachu więc Robin napisał też nowe, utrzymane w podobnym stylu kompozycje. W efekcie powstał album urzekający pięknem, zawierający zarówno covery – nowe wersje starych, znanych utworów (Roots – korzenie), jak i premierowe nagrania, wyrosłe z tamtej muzyki (Branches – gałęzie, odgałęzienia). Dla miłośników bluesa pozycja absolutnie obowiązkowa.
Wśród nowych utworów najlepiej wypada przyjemnie kołyszący When I Heard Your Name ze znakomitymi bębnami i cudownie łkającą gitarą. Jeśli chodzi o covery, w większości przypadków bardziej bluesowe niż oryginały, na szczególną uwagę zasługują znakomite wersje Little Red Rooster Howlin’ Wolfa (które ma w repertuarze bardzo wielu wykonawców, m.in. Rolling Stones, można łatwo porównać, kto lepszy), Born Under A Bad Sign Alberta Kinga, i Hound Dog, nagrany oryginalnie przez „Big Mamę” Thornton, a spopularyzowany przez Elvisa Presleya. Jeśli pamiętacie jego wersję, nie poznacie tego utworu. Nagrywanie coverów jest wbrew pozorom zabiegiem dość ryzykownym – nie sztuka bowiem identycznie odegrać cudzej kompozycji, prawdziwy artysta powinien dodać coś od siebie, odcisnąć na niej własne piętno. Robin Trower wyszedł z tej próby zwycięsko. Jego nowego albumu słucha się dobrze od początku do końca. Niektórym może się wydać nieco monotonny i mało zróżnicowany, ale to szukanie dziury w całym. Może Bridge Of Sighs był lepszy, ale Roots And Branches to nadal wielkie dzieło wspaniałego muzyka.
Wśród nowych utworów najlepiej wypada przyjemnie kołyszący When I Heard Your Name ze znakomitymi bębnami i cudownie łkającą gitarą. Jeśli chodzi o covery, w większości przypadków bardziej bluesowe niż oryginały, na szczególną uwagę zasługują znakomite wersje Little Red Rooster Howlin’ Wolfa (które ma w repertuarze bardzo wielu wykonawców, m.in. Rolling Stones, można łatwo porównać, kto lepszy), Born Under A Bad Sign Alberta Kinga, i Hound Dog, nagrany oryginalnie przez „Big Mamę” Thornton, a spopularyzowany przez Elvisa Presleya. Jeśli pamiętacie jego wersję, nie poznacie tego utworu. Nagrywanie coverów jest wbrew pozorom zabiegiem dość ryzykownym – nie sztuka bowiem identycznie odegrać cudzej kompozycji, prawdziwy artysta powinien dodać coś od siebie, odcisnąć na niej własne piętno. Robin Trower wyszedł z tej próby zwycięsko. Jego nowego albumu słucha się dobrze od początku do końca. Niektórym może się wydać nieco monotonny i mało zróżnicowany, ale to szukanie dziury w całym. Może Bridge Of Sighs był lepszy, ale Roots And Branches to nadal wielkie dzieło wspaniałego muzyka.