ADAM ANT Adam Ant Is The BlueBlack Hussar In Marrying The Gunner’s Daughter

Adam Ant BlueBlack Hussar Marrying Gunner's Daughter recenzjaADAM ANT
Adam Ant Is The BlueBlack Hussar In Marrying The Gunner’s Daughter
2013

Adam Ant? Who the fuck is Adam Ant? No właśnie – trudno pamiętać faceta, który ostatnią płytę wydał 18 lat temu, a i tak nigdy nie był specjalnie popularny. W latach 70/80 liderował postpunkowej grupie Adam and the Ants, miał nawet dwa single na topie (czy ktoś jeszcze pamięta Price Charming?), a po jej rozpadzie wylansował Goody Two Shoes (1982) i Puss 'n Boots (1983). To w zasadzie tyle. Potem trochę nagrywał, pojawiał się w filmach, ale i tak został kompletnie zapomniany. Czy zmieni to nowy album o dziwacznym, długaśnym i nieco pretensjonalnym tytule? Wątpię. Największą zaletą tej płyty jest… zaskoczenie, że w ogóle powstała. Ale gdy już nieco ochłoniemy i spróbujemy na trzeźwo ocenić nową muzykę pana Mrówki, okaże się, że właściwie nie wiadomo, do kogo ona jest skierowana. Znajdziemy tu mieszankę różnych stylów, od popu, poprzez glam-rock, elektronikę, elementy punk-rocka czy rocka gitarowego. Totalny miszmasz. I to by nawet nie przeszkadzało, gdyby kompozycje były wyraziste. Niestety nie są. Są kompletnie nijakie, anonimowe. Po wysłuchaniu tego przydługiego albumu (17 nagrań) nie zostaje w pamięci ani jedna godna uwagi kompozycja. Tak samo jest po drugim i trzecim słuchaniu. Nic. Zero. Ta muzyka nie przeszkadza, momentami nawet miło się jej słucha (niektóre piosenki są, jakby to najlepiej ująć – sympatyczne), ale co z tego, skoro każde nagranie zapominamy, zanim do końca wybrzmi. Nie będzie z tego przebojów, nie będzie też zainteresowania nowych słuchaczy, który wymagają czegoś więcej niż tylko różnorodnego stylistycznie pitolenia. A jeśli pan Ant nie celuje w nowych słuchaczy – to po co i dla kogo jest ta płyta? Dla kilkuset fanów, którzy go jeszcze pamietają i kupią przez sentyment? Jeśli tak to gratulacje. Mnie nie ma w tym gronie więc daruję sobie ten comeback. Za kolejne 18 lat poproszę o lepsze kompozycje, bo tworząc jedną piosenkę na rok można się lepiej postarać. Znacznie lepiej.
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: