DEPORTIVO-REAL 1-2 Szczęśliwa remontada

   Dla fana Realu pisanie o wyjazdowych meczach ligowych to w tym sezonie prawdziwa męka. Użyłem już wielu cierpkich słów i nie chce mi się ich powtarzać. Dzisiaj Królewscy grali z Deportivo La Coru?a – drużyną zamykającą tabelę hiszpańskiej ligi, która przegrała wszystkie z ostatnich 5 spotkań. Oglądając pierwszą połowę miałem wrażenie, że zawodnicy zamienili się koszulkami. Świetnym, szybkim i dokładnym akcjom gospodarzy (zakończonym 11 strzałami) Real przeciwstawiał niemrawe i niedokładne kontrataki (4 strzały), nie potrafiąc stworzyć klarownych sytuacji bramkowych. Brak Khediry, Alonso, Özila czy Cristiano Ronaldo nie jest żadnym usprawiedliwieniem. Real ma szeroką kadrę i zmiennicy powinni godnie zastąpić kolegów. Nic z tych rzeczy. Nie sposób było wyróżnić żadnego z zawodników. Królewscy mogą dziękować losowi (i Diego Lópezowi), że do przerwy przegrywali tylko jedną bramką, bo dobrych sytuacji gospodarze stworzyli znacznie więcej. Czy drużyna tak mizerna w ataku może marzyć o wygraniu Ligi Mistrzów, skoro nie umie grać z najsłabszą ekipą Primera Division? Odpowiem krótko: nie może. To znaczy snić można o wszystkim, ale potem trzeba się obudzić. Real obudził się w drugiej połowie, gdy Mourinho wystawił swoje armaty. Özil, Khedira i Cristiano Ronaldo rozruszali ataki Królewskich i ostatecznie dopięli swego. Wyrównał aktywny Kaká, a tuż przed końcem spotkania wypuścił Cristiano, który jak na tacy wyłożył piłkę Higuaínowi. Zdobycie tej bramki nie zmienia prawdy o katastrofalnej formie Argentyńczyka. Ostatecznie Real wygrał – remontada się udała, ale niesmak pozostał. Warto też odnotować, że Di María przebił osiągnięcie Ramosa – dwie żółte kartki obejrzał w ciągu kilku sekund. Za co – wie chyba tylko sędzia. Ale to z pewnością rekord na miarę księgi Guinessa.
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: