VALENCIA-REAL 1-1 Pewny awans po żałosnym spektaklu

   Po ostatnim starciu ligowym wygranym gładko 5-0, a przed trzecim w ciągu tygodnia meczem z Valencią, fanów Realu gnębiło tylko jedno pytanie: czy świetna dyspozycja i znakomita skuteczność z niedzieli była tylko przypadkiem, czy też objawem wyraźnej zwyżki formy Królewskich. Bo w awans do półfinału Pucharu Króla chyba nikt nie wątpił. Odpowiedź przyszła bardzo szybko. Obserwując niemrawe poczynania Realu i dominację gospodarzy nasunął się oczywisty wniosek: madrytczycy nadal grają źle, brzydko i niedokładnie. Dzisiaj nie było na co patrzeć i właściwie nie ma o czym pisać. Należy pogratulować awansu i żałować zmarnowanego czasu na oglądanie tego nudnego spektaklu. W tym sezonie chyba urządzę konkurs na najgorszy mecz Realu – kandydatów do zwycięstwa będzie wielu. Należy odnotować kontuzję Casillasa, którego kopnął w rękę Alvaro Arbeloa, jeden z moich „ulubieńców” (gra chyba za wygląd, bo raczej nie z powodu umiejętności). Zastąpił go Adán, który puścił gola po strzale w sam środek bramki. Adán powinien być drugim bramkarzem, ale co najwyżej w Lechii Gdańsk, a nie w królewskim klubie. Miał szczęście, że organizowanym z dużą szybkością i polotem akcjom Valencii brakowało wykończenia. Nie zmienia to faktu, że gospodarze dwa razy lepiej od Królewskich panują nad piłką. Gdy na początku drugiej połowy czerwoną kartkę obejrzał Coentr?o, Real potrafił jedynie wybijać piłki. Mistrz Hiszpanii zaparkował autobus w polu karnym i bronił się jak jakiś trzecioligowiec. Nie przeprowadził ani jednej (!) akcji zagrażającej bramce przeciwnika. Żałosne. Na domiar złego pod koniec spotkania debilizmem wykazał się najlepszy aktor Madrytu – Ángel Di María, który kopnął rywala bez piłki i wyleciał z boiska. Real kończył w 9-tkę, a Argentyńczyk nie wystąpi w półfinale z Barceloną. Kretyn do kwadratu. Jeśli ktoś dzisiaj oczekiwał piłkarskiej uczty – dostał jedynie resztki z pańskiego stołu. Jutro drugi półfinał i nie mam wątpliwości, że dużo ładniejszy i ciekawszy. Barcelona z pewnością stworzy więcej niż dwie sytuacje bramkowe, tym bardziej, że musi wygrać aby awansować (pierwszy mecz z Málagą zremisowała 2-2 na Camp Nou).
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: