HIVES Lex Hives

Hives Lex Hives recenzjaHIVES
Lex Hives
2012

Punkrockowcy ze Szwecji nie rozpieszczają fanów – po 5 latach przerwy otrzymaliśmy 31 minut nowej muzyki. Trochę mało jak na dzisiejsze standardy i pojemność płyty CD, ale na szczęście jest to materiał niezłej jakości. 12 punkowych petard, które pędzą z prędkością światła. Bezkompromisowe, energetyczne kawałki, przypominające czasy debiutu, a było to już… 15 lat temu. Wtedy The Hives brzmieli świeżo i nowocześnie, wskrzeszając punk rocka pomieszanego z rock&rollem. Dynamiczne, surowe i brudne brzmieniowo albumy Barely Legal Veni Vidi Vicious były strzałem w dziesiątkę. Sukces przyniósł kontrakt z wielką wytwórnią, potem dwa kolejne albumy pełne udziwnień i eksperymentów. Czar prysł. Widocznie muzycy przemyśleli temat bo milczeli 5 lat, a najnowszy krążek wydali już własnym sumptem. Opłaciło się. Dawna energia powróciła. „Współczesny rock już od dłuższego czasu jest naprawdę słaby. To wszystko pop z nieco ostrzejszymi gitarami. Media wciskają nam, że to rock, ale tak naprawdę to emo-lamenty, płaczliwe jęczenie”, mówił w jednym z wywiadów lider zespołu. Stąd powrót do korzeni. Już pierwszy utwór, zaledwie minutowy Come On! jasno określa, czego się spodziewać. Ma być ostro i szybko – tego zespół się trzyma, robiąc tylko jeden wyjątek dla bluesowego Without The Money. Takie granie zadowoli starych fanów, czy jednak pozyska nowych? Trudno wyrokować. Piosenki są szybkie, ale to nie wyścig. Brak im wyrazistości i przebojowości, zlewają się w jeden wielki jazgot. Właściwie w pamięci pozostaje jedynie singlowy hicior Go Right Ahead, ale głównie dlatego, że jest oparty na rytmie wielkiego przeboju przełomu lat 70/80 Don?t Bring Me Down grupy Electric Light Orchestra. To trochę mało. O piosenkach w rodzaju Walk Idiot Walk czy I Hate To Say I Told You So możemy jedynie pomarzyć. To taki trochę ugrzeczniony punk rock – bez buntu i stojącej za tym ideologii. Bo niby przeciw czemu mają się buntować rockowcy z The Hives? Źle im raczej nie jest, skoro mogą sobie pozwolić na tak długie przerwy w pracy nad nową muzyką. Ale miło odnotować, że przestali eksperymentować i dają czadu. Nawet jeśli nie stoją za tym żadne rewolucyjne hasła. Obrali dobry kierunek. Może hity i melodie przyjdą z następnym krążkiem. Oby nie za kolejne 5 lat.
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: