69 EYES
X
2012
The 69 Eyes to fiński zespół grający gothic rocka, klimatem nieco zbliżony do nagrań Sisters Of Mercy (bardzo podobny wokal do Andrew Eldritcha) oraz rockowego wcielenia Billy Idola. Takie skojarzenia powinny ułatwić identyfikację tym, którzy nie znają kapeli. Gotycki rock w zimniej Finlandii? Owszem, i to jeszcze z jakim wykopem! Zespół sam lubi porównywać swoją twórczość do skrzyżowania klimatów Matrixa i Kruka, czyli mrocznego, melancholijnego gotyku z tradycyjnym rockiem.
Muzycy określają się obecnie jako wykonawcy horror rocka bądź goth’n’rolla, znani są też jako Helsinki Vampires (ta nazwa znacznie lepiej przemawia do wyobraźni) i uznawani za brakujące ogniwo między The Cult i Type O’Negative. Jako że sława, niczym łaska pańska, na pstrym koniu jeździ, dlatego zespół 69 Eyes jest bardzo popularny w Finlandii i nie bardzo gdzie indziej. A szkoda, bo to świetna kapela. Zupełnie inaczej jest z innym fińskim, podobnie grającym zespołem HIM, który jest dobrze znany na całym świecie. A zaczynali w tym samym czasie, muzycy zresztą doskonale się znają. Dlaczego Ville Valo zawojował Europę i USA, a Jyrki 69 nie? Nie wiem. Osobiście wolę twórczość 69 Eyes. Mają w sobie to coś. Ich muzyka jest mroczna i surowa zarazem, dokładnie taka, jak kiedyś u klasyków gatunku z lat 80.: Bauhaus, Sisters Of Mercy, wczesny The Cult. Dwa pierwsze dawno nie istnieją, zaś The Cult gra już zupełnie inaczej. W efekcie to właśnie Finowie są dzisiaj najważniejszym zespołem na scenie gotyckiej. X – najnowszy, dziesiąty studyjny album na 20-lecie debiutu, doskonale potwierdza ich świetną dyspozycję. Jest ostro, ale też melodyjnie, mocne, soczyste riffy, gotyckie granie pełną gębą, bez żadnych kompromisów. Jedyna ballada na samym końcu. Każdy z utworów to potencjalny przebój. Mnie najbardziej podchodzą Love Runs Away (pierwsze nagranie dokładnie obrazujące, czego się dalej spodziewać), Tonight, I Love The Darkness In You i Borderline. Ale równie dobrze mógłbym wymienić inne nagrania. Poziom jest utrzymany. Jest znacznie lepiej, niż na poprzednim albumie Back In Blood z 2009 roku. Chociaż nie ukrywam, że wolę płytę Angels z 2007 roku. Muzycy 69 Eyes mają zadziwiającą łatwość tworzenia dobrych utworów. Niby są podobne, oparte na tych samych patentach, a brzmią świeżo i energetycznie. Oby tak dalej.