PARADISE LOST
Tragic Idol
2012
Miło usłyszeć, że klasycy doom metalu wracają do korzeni. Raj już nie jest utracony, jak w ostatnich latach. Paradise Lost, po niezbyt udanych eksperymentach brzmieniowych i paru słabszych albumach, zaproponowali wreszcie muzykę nawiązującą do ich najlepszych dzieł, z Icon i Draconian Times na czele. Koniec z nadmiarem klawiszy – na Tragic Idol niepodzielnie rządzą ostre, gitarowe riffy. Chwytliwe, melodyjne kompozycje oparte na mrocznym, monumentalnym brzmieniu gitar i bębnów, chwilami przypominają najsłynniejsze klasyki zespołu. Płyta jest równa i znacznie lepsza od Faith Divides Us – Death Unites Us sprzed prawie trzech lat. Tam zespół tylko sygnalizował powrót do starej, sprawdzonej stylistyki – tutaj już powrócił na dobre. „Nowy album jest bardziej melodyjny niż poprzedni. Wydaje mi się, że kompozycje są bardziej spójne, każdy utwór jest dobry jako oddzielny byt, ale wszystkie razem stanowią spójne dzieło i fantastycznie ze sobą współgrają” powiedział wokalista Nick Holmes, którego śpiew jest wyjątkowo drapieżny. Trudno się z nim nie zgodzić, chociaż muszę przyznać, że owa „spójność” trochę mi przeszkadza. Utwory są napisane według jednego schematu, przez co brzmią dość podobnie i trudno któryś z nich wyróżnić. Ale i tak bije z tej płyty niesamowita moc, muzyka kipi enegią jakby panowie dopiero debiutowali. Słucha sie tego znakomicie i należy tylko mieć nadzieję, że na kolejnych płytach Paradise Lost nie zaczną znów kombinować tylko będą dalej grać swoje.