LYKKE LI Wounded Rhymes

Lykke Li Wounded Rhymes recenzjaLYKKE LI
Wounded Rhymes
2011

altalt
altaltalt

Druga płyta młodej Szwedki zaskakuje swoją dojrzałością. To już nie ten sam dziewczęcy, nieco dziecinny głosik, znany z debiutanckiego albumu Youth Novels (2008). Minęły trzy lata i zmiana w stylu śpiewania i samych kompozycjach jest naprawdę ogromna. Aż nie do wiary. Czy to znaczy, że w przypadku Wounded Rhymes mamy do czynienia z dziełem wyjątkowym? Niekoniecznie. Przyznam, że nie zachwycił mnie debiut artystki, okrzykniętej wtedy nową Björk, czy przynajmniej Stiną Norderstam. Płyta miała swój urok, ale bez przesady, jednostajne utwory brzmiały nieco dziecinnie. Na Wounded Rhymes po ich słodyczy nie ma śladu, nagrania są znacznie poważniejsze, momentami drapieżne i bardzo odważne w warstwie tekstowej (choćby I’m your prostitute, you gon’ get some). Płyta jest pełna smutku i melancholii, ma kilka niezłych fragmentów, ale jako całość nie przekonuje. Choć na pewno znajdą się tacy, którzy wysłuchają jej na klęczkach, doszukując się wielkiego artyzmu w każdym utworze. Na pewno warto wymienić otwierający całość, stylizowany na lata 60., pełen energii i zarazem trochę mroczny Youth Knows No Pain, wsparty surowym teledyskiem przebój I Follow Rivers (przez miesiąc nr 1 w Niemczech!), w którym Lykke Li udowadnia, że ma całkiem mocny głos. Zresztą cała płyta dowodzi jej talentu wokalnego, poprzez śpiew potrafi znakomicie wyrażać emocje, zmieniać barwę głosu w zależności od przekazywanych treści. W największym hicie płyty, Get Some, jest zadziorna i wyzywająca, z kolei w przepięknym I Know Places smutna i refleksyjna. Może warto jeszcze wymienić Sadeness Is A Blessing, swoistą odę do depresji. Smutek jest błogosławieństwem gdyż to właśnie on inspiruje artystkę do pisania takich melodii. Pozostałe kompozycje nie porywają, ale te wymienione to i tak sporo. Mimo wszystko ten dojrzały, ambitny, bogaty w detale indie pop wciąga i przy każdym kolejnym przesłuchaniu uzależnia. Hipnotyzuje słuchacza. Czyli spełnia swoje zadanie. Warto posłuchać.
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: