MELANIE FIONA MF Life

Melanie Fiona MF Life recenzjaMELANIE FIONA
MF Life
2012

altaltaltaltalt

Trzy lata Melanie Fiona kazała czekać na swój nowy album. Trochę długo. Zwłaszcza po tak obiecującym debiucie, jakim był album The Bridge. Wprawdzie album jako całość był nierówny, ale wylansował dwa wielkie hity: Give It To Me Right  i przede wszystkim Monday Morning – to wystarczyło za resztę. Fionę okrzyknięto nadzieją R&B i z niecierpliwością czekano na ciąg dalszy. No więc mamy ciąg dalszy i przyznam, że mam mocno mieszane uczucia.
   Niby wszystko jest dobrze – płyta jest dość równa, świetnie zaśpiewana (lepiej niż debiut), ot taka przyjemna mieszanka R&B, popu i odrobiny hip-hopu. Ale brak tego czegoś, co sprawia, że po album sięgniemy po raz drugi, trzeci… Ja sięgnąłem, ale nie odkryłem niczego nowego. Przede wszystkim brak hitu, który pozostałby w pamięci. Niby singlowy 4AM to dobra piosenka, jest jeszcze niezły Watch Me Work, i kilka innych całkiem przyjemnych melodii. Ale to wszystko zlewa się w jedno, nie ma tu nic oryginalnego. Po prostu przyzwoita płyta, jakich wiele na rynku. Na niezłym poziomie, ale absolutnie bez błysku. Jak smaczna potrawa, której brakuje przypraw. Taka solidna trójka jak dla mnie. Nic więcej. I jeszcze te teksty – temat miłości wałkowany aż do znudzenia.
   Melanie Fiona w sumie zrobiła krok w dobrym kierunku, ale list przebojów tym albumem nie podbije. Ale czy zawsze o to chodzi? Może płyta nie wnosi niczego nowego do muzyki, ale słucha się jej nieźle. Jeśli ktoś lubi R&B….
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: