PRIMAL FEAR Metal Commando

Primal Fear Metal Commando recenzjaPRIMAL FEAR
Metal Commando
2020

Primal Fear to wielcy klasycy niemieckiego power metalu, którzy w ostatniej dekadzie złapali kapitalną formę, co potwierdza najnowszy, 13. album zespołu zatytułowany Metal Commando. Wprawdzie jakoś mniej podeszła mi poprzednia płyta Apocalypse, ale dwie wcześniejsze (Delivering The BlackRulebreaker) to już prawdziwe perełki tego rodzaju muzyki. I najnowszy krążek, zgodnie zresztą z tytułem, doskonale nawiązuje do tamtych wydawnictw. Tu nie ma taryfy ulgowej – jest drapieżnie, ostro i przebojowo od pierwszej do ostatniej minuty (no dobrze, mamy jedną balladę I Will Be Gone, bo to stały element płyt Niemców, by na chwilę odetchnąć od nieustannego łojenia, ale ona ani nie rajcuje, ani nie przeszkadza – jest i tyle). Już kiedyś pisałem, że panowie świetnie łączą speedmetalową dynamikę z powermetalową melodyjnością, co jest ważne, bo dobre melodie i nośne refreny zawsze były istotnym elementem stylistyki Primal Fear. Ta recepta od lat się sprawdza u Niemców, podobnie jak u ich brytyjskich idoli z Judas Priest.

O tym, że będzie dobrze, przekonuje już sam początek płyty. I Am Alive (drugi singel) i Along Came The Devil (pierwszy) to taki zastrzyk energii, że trudno o lepsze otwarcie. O ile przy pierwszym numerze od razu pospadają Wam kapcie – jest szybki i treściwy, oparty na mocnym riffie i genialnie zaśpiewany, o tyle drugi (a to właśnie ten promował całość) ma w sobie tyle hitowego potencjału, że od razu wskakuje do koncertowego kanonu grupy. Wydany na trzecim singlu Hear Me Calling jest już nieco łagodniejszy, bardziej piosenkowy, komercyjny, i to raczej nie jest mój ulubiony kierunek, ale to wyjątek w zestawie. Generalnie dominują tu typowe dla kapeli ostre, speedowe kawałki, z pędzącymi gitarami i wściekłymi bębnami, jak Halo, My Name Is Fear, Afterlife czy wspomniany już I Am Alive. Każdy z nich wymiata i przypomina wczesne klasyki zespołu. Są jeszcze dwa rytmiczne utwory, bardzo przebojowe (w dobrym tego słowa znaczeniu, bez ukłonu w stronę pop rocka) Raise Your FistsThe Lost And Forgotten oraz epicki kolos Infinity, który efektownie wieńczy dzieło. Idealne zakończenie idealnej płyty. Primal Fear miewał ambitne odjazdy, utwory rozciągnięte do 8 czy 9 minut (przypomnę choćby One Night In December sprzed 6 lat), ale 13 minut wydaje się przesadą. Nic z tych rzeczy. Każda minuta cieszy, a po wybrzmieniu nagrania chcemy więcej. Po delikatnym wstępie utwór nabiera mocy i pędzi na złamanie karku, to prawdziwa metalowa petarda (jak cały album zresztą), następnie mamy popisy gitarowe, zwolnienie, przebojowy refren, wyciszenie emocji i gdy myślimy, że to koniec, z odgłosów burzy i niebiańskich chórów wyłania się prawdziwy, orkiestrowy finał, godny nie tylko tej wielowątkowej, wielobarwnej suity, ale całej płyty – najlepszej w dyskografii Primal Fear. Tak, nie waham się tego napisać. Niemcy mieli płyty dobre i bardzo dobre, ale żadna nie trzymała tak równego poziomu przez całe 56 minut, które zleciało jak z bicza strzelił. Dodam, że wersja dwupłytowa przynosi bonus w postaci 4 kolejnych utworów, które wcale nie ustępują tym z głównego wydania. Polecam zwłaszcza Leave Me AloneSecond To None, oba ciężkie i hitowe.

Chłopaki z powodzeniem nagrywają od ponad 20 lat, więc nie muszę zaznaczać, jak dobrzy są w swoim fachu. Ralf Sheepers to jeden z najbardziej charakterystycznych i charyzmatycznych wokalistów w rockowym światku, drugi z założycieli basista Mat Sinner też nieźle wymiata, a gitarzystów na pokładzie jest aż trzech (Magnus Karlsson, Alex Beyrodt i Tom Naumann), więc trudno rozpoznać, który akurat gra, ale ich solówki są mocnym punktem albumu. No i jest jeszcze nowy perkusista Michael Ehré, który swój pierwszy egzamin też zdał na piątkę. Metal Commando powala swoją energią i przebojowością. Dla mnie to najciekawsza odsłona tej zasłużonej formacji. Aż nie mogę się doczekać, co będzie dalej. Ale to dopiero w 2022 roku, bo Primal Fear wydają płyty równo co dwa lata, z iście niemiecką precyzją. Metal Commando trudno będzie przeskoczyć.

Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: