TAG Berek

Tag Berek recenzja Renner HelmsTAG
Berek
2018, USA
komedia
reż. Jeff Tomsic

Grę w berka powinien znać każdy, nawet dzisiejsze „komórkowe pokolenie” – jeśli nie z autopsji, to chociaż z opowieści rodziców. Okazuje się jednak, że w berka grają nie tylko dzieci – w USA kilku dorosłych już mężczyzn kontynuuje tę tradycję aż do dzisiaj, co jest znakomitym pomysłem na przetrwanie i utrwalenie przyjaźni z czasów szkolnych. Tę właśnie historię zaadoptowali panowie Rob McKittrick i Mark Steilen, a równie świeży za kamerą Jeff Tomsic potrafił ją zgrabnie przenieść na ekran. Oczywiście na potrzeby filmu prawdziwe wydarzenia mocno podkoloryzowano i tak oto powstał Berek, jeden z hitów kinowych ostatnich tygodni.

Piątka przyjaciół ma żelazną zasadę, którą kultywuje od pierwszej klasy – w maju wszyscy grają w berka, a przegrany spędzi w hańbie i wstydzie kolejne 11 miesięcy. Nieważne, że wszyscy żyją w innych miastach, mają pracę czy obowiązki rodzinne – raz w roku to nie ma znaczenia, liczy się tylko zrzucenie jarzma i „klepnięcie” kolegi. Zabawę obserwujemy w szczególnym momencie – oto bowiem jeden z nich, ten najlepszy i nieuchwytny Jerry (Jeremy Renner), który nigdy nie był berkiem, pod koniec maja bierze ślub, zamierza się ustatkować (czytaj: dorosnąć) i zrezygnować z dalszej gry. Dla pozostałych to więc ostatnia okazja, by go wreszcie dopaść.

Nietrudno zgadnąć, że cały humor sytuacyjny ogranicza się głównie do pościgów, pogoni i wszelkich nawet najbardziej pomysłowych prób złapania Jerry’ego, który jest sprytny, zawsze potrafi ubiec i przechytrzyć kolegów. Niby wszystkie chwyty dozwolone, ale w zgodzie z ustalonymi regułami i w pełnym poszanowaniu przyjaźni. Czy jednak krępujące bariery nie zostaną przekroczone? Wszak prowokuje do tego kończący się czas i sama absurdalność sytuacji, w której możemy dostrzec podobieństwa do słynnego Kac Vegas (nie na darmo w obsadzie jest Ed Helms). Tu też każdy z bohaterów jest zupełnie inny, ich stereotypowość mogłaby przeszkadzać, na szczęście jest między nimi chemia, a scenariuszowe twisty co i rusz zaskakują widza. Nawet pozostawione na uboczu role kobiece są udane, obok zaskakującej Leslie Bibb zdecydowanie prym wiedzie dynamiczna Isla Fisher.

Ta swoista satyra na współczesnych dorosłych facetów, którzy dają się ponieść dziecięcej fantazji i szaleństwu, to nieźle zagrany, solidnie zrealizowany, lekki i przyjemny w odbiorze film, który może nie gwarantuje nieprzerwanych salw śmiechu, a dowcipy raczej nie są wysokich lotów (kilka żartów o penisie to i tak nic jak na amerykańskie komediowe standardy), ale zapewnia całkiem dobrą rozrywkę, zwłaszcza w towarzystwie znajomych.

Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: