INCONCEIVABLE Manipulacja

Inconceivable Manipulacja recenzja Cage GershonINCONCEIVABLE
Manipulacja
2017, Kanada
thriller
reż. Jonathan Baker

Pamiętacie mocny dreszczowiec o psychopatycznej niani The Hand That Rocks The Cradle z 1992 roku (w Polsce znany jako Ręka nad kołyską lub Piastunka), w którym demoniczna Rebecca De Mornay knuje intrygę niszczącą życie spokojnej rodziny? Właśnie pojawiła się współczesna wersja tej historii. Film nosi tytuł Manipulacja, w obsadzie Nicolas Cage i Gina Gershon, a przewrotną opiekunkę gra Nicky Whelan. Zwykle unikam produkcji kanadyjskich, lecz głośne nazwiska zwiodły mnie na tyle, że postanowiłem dać szansę fabularnemu debiutowi Jonathana Bakera. Punkt wyjścia opowieści jest nieco inny – oto Katie zabija męża tyrana i ucieka z córeczką do innego miasta, gdzie rozpoczyna nowe życie. Zaprzyjaźnia się z rodziną Morganów – dwójką zapracowanych lekarzy, którzy oferują jej pracę opiekunki dla ich małej córeczki. Dalej wydarzenia już toczą się według klasycznego schematu, bo Katie ma swój niecny plan, który z żelazną konsekwencją realizuje. Nie ma tu niczego odkrywczego, kolejne twisty łatwo przewidzieć, zresztą wymyślając „manipulację” dystrybutorzy zasugerowali widzowi pewne rozwiązania (oryginalny tytuł filmu brzmi „niepojęte, niewyobrażalne”).

Skojarzenia ze wspomnianą Piastunką są oczywiste, ale daleko obrazowi Bakera do dzieła Curtisa Hansona sprzed 25 lat. Nie chodzi nawet o samą przewidywalność i niedopracowanie scenariusza przez Chloe King, bardziej o mało finezyjne rozwiązania fabularne, o brak napięcia, wreszcie toporne, pozostawiające spory niedosyt zakończenie. Reszta jest w miarę poprawna, także aktorstwo (zwłaszcza 55-letnia Gina Gershon wygląda znakomicie, a przeciwników grającego ostatnio w wielu gniotach Cage’a uspokoję, że aktor ma tu rolę drugoplanową i wypada całkiem nieźle). Manipulacja daje radę tylko jako prosty film klasy B, a najlepiej sprawdza się jego środkowa część. Podobać się mogą narastające spięcia między bohaterkami, swoista zabawa w kotka i myszkę oraz sprawna, podręcznikowo poprowadzona narracja opowieści. Jednak rozbudzone nadzieje widza na sensownie poprowadzoną intrygę i pełną nerwów końcówkę nie zostaną zaspokojone, bo twórcom zabrakło pomysłu, postaciom rozsądku, a finał jest pełen skrótów, jakby kończyła się taśma filmowa. Całość można więc bez bólu obejrzeć, ale po co, skoro ktoś już kiedyś zrobił to samo znacznie lepiej. Jeśli więc nie znacie Piastunki, lepiej poświęcić czas na tamten oryginał, niż na jego gorszą, dostarczającą mniej emocji kopię.

Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: