MARAUDERS Maruderzy

Marauders Maruderzy recenzja WillisMARAUDERS
Maruderzy
2016, Kanada
thriller, reż. Steven C. Miller

Znudziło mi się już wieczne narzekanie na Bruce’a Willisa i jego ostatnie filmy. Owszem, trudno zaakceptować, że wielki idol kina akcji lat 90. od ponad dekady gra w niskobudżetówkach, ale sam sobie taki los wybrał. Jakość przeszła w ilość. Maruderzy, czy raczej Marauders, bo przecież film nie miał polskiej premiery, nie jest tu żadnym wyjątkiem. Nie jest też specjalnie lepszy ani gorszy od kilku innych tytułów z udziałem aktora (Vice: Korporacja zbrodni, Extraction, Książę). Bandyci seryjnie napadają na banki za każdym razem zabijając jedną z obecnych osób, zaś prowadzący dochodzenie agenci FBI odkrywają powiązanie tych wydarzeń z morderstwem, w które był zamieszany prezes. To skrócona wersja fabuły, lecz w pełni wystarczy, bo zdradzanie szczegółów mogłoby zepsuć frajdę tym nielicznym, którzy jednak sięgną po film. Od razu zaznaczę, że Bruce nie gra tu głównej roli (ten zaszczyt z powodzeniem piastuje Christopher Meloni) – jako prezes banku pojawia się kilka razy na ekranie lecz to wystarczy, by jego nazwiskiem reklamować tę przeciętną produkcję i podbić jej wartość.

Wbrew pozorom Maruderzy mają swoje zalety. Dobry montaż, poprawna gra aktorów, efektowne strzelaniny i duży rozmach, jak na takie kino. Film jest dość brutalny i rozwija się całkiem sprawnie, do pewnego momentu trzyma w napięciu mając cechy niezłego kryminału. Afera, na której trop wpadają agenci, zatacza coraz szersze kręgi i tu leży pies pogrzebany – scenarzyści tak namotali, że trudno to było sensownie zakończyć. W efekcie pourywali poboczne wątki, a finał jest tak naciągany, że nawet w kinie klasy B nie przejdzie. Szkoda, bo potencjał historii był znacznie większy. Mimo to można zobaczyć.

Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: