Co z tego, że Real prezentował się słabo podczas pretemporady i nie wygrał żadnego z 4 meczów? Gdy przyszło do walki na serio z prowadzonym przez José Mourinho Manchesterem United, Królewscy pokazali, że nadal nie mają sobie równych. W Skopje wygrali 2-1 i zdobyli Superpuchar Europy efektownie rozpoczynając sezon 2017/2018. Madridistas mieli prawo obawiać się tego spotkania. Czerwone Diabły były w gazie, rozegrali już 7 meczów i wygrali aż 5, do tego ich trener spędził 3 lata w Madrycie i doskonale zna słabości Realu. Obawy wzrosły, gdy okazało się, że Zidane znów postawił na swoich ulubieńców Benzemę i Bale’a w ataku, którzy rozczarowali w USA dowodząc, że są dalecy od wysokiej formy. Dzisiaj też nie błyszczeli tworząc niemal zerowe zagrożenie pod bramką de Gei. Karim nie grał kompletnie nic, zaś Bale gdy już miał stuprocentową okazję, trafił tylko w poprzeczkę. Jak zwykle w takich sytuacjach, napastników musieli wyręczać gracze środka pola. Dzisiaj jokerem okazał się Casemiro. Po kilkunastu kiepskich minutach przerwał dominację Anglików strzelając w poprzeczkę, zaś w 24 minucie zdobył gola, który wprowadził spokój w szeregi Los Blancos. Madrytczycy dość długo kontrolowali spotkanie i nie dali rozwinąć skrzydeł rywalowi.
Po zmianie stron Madryt przycisnął jeszcze mocniej i po dwójkowej akcji Bale’a z Isco Hiszpan trafił na 2-0. Kolejne okazje na podwyższenie wyniku mieli Kroos (jego uderzenie obronił de Gea), Bale (poprzeczka) i Marcelo (strzał zablokowany). Z drugiej strony najlepsze szanse miał Lukaku. Belg najpierw przestrzelił, lecz w 62 minucie już trafił dobijając piłkę po złym wybiciu bramkarza. Grę United ożywiło wprowadzenie młodego Rashforda, który mógł wyrównać, ale wtedy błysnął Navas świetnie broniąc w sytuacji sam na sam. Na więcej Real nie pozwolił, a w samej końcówce mógł prowadzić 3-1, gdy dobry strzał Asensio obronił de Gea.
To początek sezonu, nikt nie oczekuje fajerwerków i takowych w Macedonii nie było. Dalecy od najlepszej dyspozycji są Ramos, Carvajal i Marcelo, o Benzemie nie ma co wspominać, bo ten zawsze niczym Houdini znika na boisku, ale zwycięzców się nie sądzi i oby to był dobry prognostyk na ten sezon. Real nie ustrzegł się błędów lecz zagrał solidnie i w pełni zasłużył na zwycięstwo. Czy taka gra wystarczy w niedzielę w meczu na Camp Nou z Barceloną? Szczerze wątpię. Jednak może wtedy zobaczymy lepszą wersję madrytczyków. Na razie Królewscy cieszą się kolejnym trofeum.
Plus meczu: Casemiro, Isco
Minus meczu: Ramos, Benzema