DEEPWATER HORIZON
Żywioł. Deepwater Horizon
2016, USA
katastroficzny
reż. Peter Berg
Deepwater Horizon to platforma wiertnicza, która w Zatoce Meksykańskiej wykonywała odwierty dla koncernu BP. Jej eksplozja w kwietniu 2010 roku, w wyniku której zginęło 11 osób, to największa katastrofa ekologiczna w historii USA. W wodzie znalazły się miliony litrów ropy, a straty przemysłu rybnego i turystycznego szacowano w miliardach dolarów. Historię tego wypadku postanowił przenieść na ekran nowojorski reżyser Peter Berg (Królestwo, Battleship: Bitwa o Ziemię, Ocalony) i wyszło mu to całkiem nieźle. Zebrał więcej niż przyzwoitą obsadę (Mark Wahlberg, Kurt Russell, John Malkovich) i nakręcił trzymający w napięciu (na tyle, na ile można przy historii opartej na faktach i powszechnie znanej) katastroficzny thriller.
Oceniając produkcję Petera Berga trzeba pamiętać, jaki był jej punkt wyjścia. To niemal kronikarski zapis wydarzeń, jakie miały miejsce 7 lat temu. Nie kryje się za tym żadna szczególnie porywająca opowieść, rys psychologiczny bohaterów ograniczono do minimum, a szczątkowa fabuła koncentruje się na samym wypadku i jego przyczynach. I to wystarczy, bo wyraźnie pokazano, kto jest dobry, kto zły, idealnie przeciwstawiono sobie uczciwego, dbającego o zdrowie podwładnych szefa (Wahlberg) i nakierowanego na zysk kapitalistę, którego interesują jedynie zyski korporacji i dla nich potrafi nagiąć wszelkie normy (Malkovich). Z tymi rolami aktorzy poradzili sobie znakomicie, ale głównym atutem filmu jest obecna od pierwszych minut na platformie i stale gęstniejąca atmosfera niepokoju i zagrożenia oraz umiejętne stopniowanie napięcia. Czuć, że coś jest nie tak, że coś strasznego się wydarzy. Gdy dochodzi do eksplozji i pożaru, wydarzenia toczą się bardzo szybko, bo też żywioł jest nie do opanowania, nie ma czasu na refleksje, trzeba ratować ludzkie życie pośród panującego chaosu. Efekty specjalne nie powalają, lecz są zrobione z rozmachem i stoją na dobrym poziomie, zdjęcia niezwykle realistyczne i sugestywne (tylko czasem nieco przesadzone), szkoda tylko, że całość kończy się wraz z uratowaniem ostatnich osób. Zabrakło właściwego przedstawienia otoczki katastrofy, informacji o wycieku ton ropy i katastrofie ekologicznej, jaką to spowodowało, o wydźwięku wydarzenia na całym świecie. Kilka autentycznych fotek na końcowych napisach sprawy nie załatwia. Jednak to nie zmienia faktu, że Berg wyciągnął z tematu tyle, ile się dało. Żywioł. Deepwater Horizon to solidnie zrobione, klasyczne kino katastroficzne, które powinno zadowolić wielbicieli gatunku.