BURNT Ugotowany

Burnt Ugotowany recenzja Bradley CooperBURNT
Ugotowany
2015, USA
dramat, komedia, reż. John Wells

Unikam jak ognia filmów o gotowaniu, tańczeniu, śpiewaniu, czyli o tym wszystkim, czym katuje nas na co dzień telewizja w durnych programach rozrywkowych. Wystarczy, że żona śledzi te zmagania, o dziwo nawet z zainteresowaniem, ja dostaję alergii na widok kolejnej tańczącej pary czy faceta z patelnią. Mimo to sięgnąłem po film Ugotowany, a nawet wytrwałem do końca! Bo chociaż szkoda mi czasu na tanią i tandetną rozrywkę (szukanie żony dla rolnika, ploteczki i inne podobne bzdury), świat filmu to moja działka. W tej formie zdzierżę nawet gotowanie. Wbrew pozorom Ugotowany wcale nie traktuje o gotowaniu. Owszem, bohaterem jest charyzmatyczny kucharz (Bradley Cooper), nawet znany szef kuchni, którego życie znalazło się na zakręcie – po osiągnięciu sukcesu facet imprezował, pił, ćpał, innymi słowy stoczył się i popadł w długi, a teraz musi się pozbierać, by móc dalej robić to, co kocha. To tak w skrócie. Pozytywny film o odnajdywaniu pasji i pokonywaniu ludzkich słabości, co w amerykańskim kinie zwykle jest bardzo proste. Odwrotnie niż w realnym życiu.
Po sensie zadałem sobie pytanie, co było siłą tego obrazu? Bradley Cooper? Eee tam. Historia? Nie, bo scenariusz był przewidywalny, naiwny i nie wnosił niczego ponad to, co widzimy w telewizyjnych show o gotowaniu czy naprawianiu podupadłych restauracji. Jest jeszcze wątek miłosny, a jakże, ale równie błahy jak cała opowieść. Więc co jest ważne? Otóż główne role grają zachwycające wizualnie potrawy na talerzach. Dlatego film spodoba się miłośnikom programów typu Hell’s Kitchen czy MasterChef, lecz niekoniecznie komuś więcej. Oczywiście są tu momenty zabawne, jest nutka romantyzmu, do tego ciekawie oddane realia kuchennego zaplecza (chociaż akurat konsumenci potraw nie powinni pewnych rzeczy wiedzieć, ani widzieć), więc ogląda się to całkiem przyjemnie, ale to pusty seans. Nie ubogaca, nie zapada w pamięć, a te „realia” niekoniecznie są realistyczne. Niemniej jednak dania wyglądają kusząco, panie zachwycą się muskulaturą Coopera (który szef kuchni tak wygląda?), dla panów jest za to piękna Sienna Miller. Ze znanych nazwisk są też w obsadzie Uma Thurman, Emma Thompson, czy Omar Sy, ale trudno ich zauważyć na ekranie. I to tyle. Obejrzeć i zapomnieć. Albo nie oglądać i odpalić Kuchenne rewolucje – tam łzy i problemy (czyli tzw. realia) są przynajmniej szczere i prawdziwe.

Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: