POLTERGEIST

Poltergeist 2015 Recenzja KenanPOLTERGEIST
Poltergeist
2015, USA
horror, reż. Gil Kenan

Gdy kręci się nową wersję klasycznego dzieła, trzeba mieć dobry powód (bo łatwo sprofanować oryginał) i przede wszystkim jakiś pomysł, aby nie psując znanej wszystkim historii odcisnąć na niej własne piętno, poprzez detale zaznaczyć swą osobowość. Do tego są zdolni tylko najwięksi reżyserzy, a i to nie zawsze. Widzieliśmy setki czy tysiące remake’ów zrobionych na siłę, bez żadnej inwencji, do bólu wtórnych i kompletnie niepotrzebnych. Przed obejrzeniem nowej odsłony słynnego Poltergeista sprawdziłem, kto za nią stoi. Gil Kenan to młody brytyjski reżyser bez żadnego dorobku i w tym momencie wszystko było jasne. Nie należało wiele oczekiwać i tylko dlatego film mnie nie rozczarował. Jeśli ktoś jednak zna oryginał z 1982 roku i szuka powtórki tamtego klimatu i tamtych emocji, niech lepiej sobie oszczędzi wizyty w kinie.
Szkic klasycznej fabuły został zachowany – rodzina z trójką dzieci przeprowadza się na przedmieścia nie wiedząc, że ich nowy dom skrywa mroczną tajemnicę. Związany z nim poltergeist porywa najmłodszą córkę do równoległego świata, a zrozpaczeni rodzice udają się po pomoc do egzorcysty. Niby nic nowego, bo podobnych opowieści o nawiedzonych domostwach było wiele, jednak w horrorach bardziej niż oryginalność historii liczy się sam sposób jej przedstawienia. U Kenana zawodzi wszystko. Nieprzekonująca obsada, a co za tym idzie bezpłciowa gra aktorska (aktor ma przekazywać widzowi emocje, tutaj tego nie ma – zamiast rozhisteryzowanych rodziców otrzymujemy wyluzowaną parę, która po stracie córki zachowuje się, jakby nie stało się nic wielkiego), brak budowania więzi z bohaterami, zainteresowania widza ich losem, nieumiejętne dawkowanie napięcia (właściwie wcale go tu nie ma), co najwyżej średnie efekty specjalne (oczywiście lepsze niż 33 lata temu, ale to chyba zrozumiałe  i oczywiste – sęk w tym, że one dominują nad historią, a powinno być odwrotnie), itd. Wszystko jest tu średnie. Zabrakło pomysłu i wizji. Nie wystarczy lekka przeróbka gotowego scenariusza i dostosowanie go do współczesności. To każdy dyletant potrafi. Sięgając po klasykę potrzeba czegoś więcej, bez tego można łatwo zepsuć nawet tak kultowy obraz jak film Hoopera i Spielberga. Nowy Poltergeist nie straszy widza, a chwilami wręcz irytuje. Jest nijaki. Nieporadny reżyser obficie korzysta z wytartych klisz ale nie potrafi stworzyć klimatu grozy, przez co nie wciąga i nie zaskakuje, zaś charyzmatyczne postacie zastąpił amatorką (w obsadzie jest Sam Rockwell, ale i on się nie sprawdził, przez cały seans wygląda na znudzonego rolą). To wystarczająca lista grzechów dyskwalifikujących tę niepotrzebną produkcję. Szkoda na nią czasu.

Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: